Pracowałam u energoterapeutów
Duchowe ścieżki
Pisząc to świadectwo chciałabym na początku podziękować mojej mamie i wspólnocie Odnowy w Duchu Świętym, bez których wsparcia modlitewnego i otrzymywanego przez nich słowa poznania, które mnie prowadziło, nie mogła bym stawić czoła czekającym mnie tam wyzwaniom, ani odkryć tajemnicy ukrytej za uzdrawiającą energią kosmiczną. W świadectwie tym nie chciałabym nikogo przedstawić w negatywnym świetle, ale chciałabym dzieląc się moim doświadczeniem rzucić światło na zjawisko tak powszechnej energoterapii.
Z państwem N po raz pierwszy spotkałam się 26 maja 2001r., znalazłam się tam poprzez znajomą, która po przeczytaniu w gazecie ogłoszenia o możliwości pracy, przyszła do mnie z prośbą bym pojechała z nią do Niemiec, gdyż ona nie znając dobrze niemieckiego bała się sama jechać. Ponieważ nie umiałam odmówić, postanowiłam że pojadę z nią tylko na spotkanie kwalifikacyjne, z nadzieją że dalej sobie poradzi. Zdziwiłam się, gdy ze wszystkich kandydatek jako jedyna zostałam wybrana właśnie ja(!), do pracy w charakterze gospodyni domowej u rodziny N, mimo braku mojego w tym doświadczenia. Państwo N widząc moje niezdecydowanie, gdyż to nie ja byłam zainteresowana tą pracą, tylko moja znajoma, bardzo mnie namawiali bym przyjęła ich ofertę, proponując mi czas do zastanowienia się, do następnego dnia.
Ponieważ moje życie oddałam Bogu, postanowiłam sama nie podejmować decyzji i udałam się do pewnej osoby z mojej wspólnoty, prosząc o modlitwę w intencji rozeznania czy rzeczywiście powinnam tam jechać. Osoba ta po niedługim czasie przyniosła mi zapisane na kartce słowa, które po krótkiej modlitwie otrzymała: ,,bym przyjęła każdą pracę i pracowała tak jakbym dla samego Boga pracowała”. Następnego dnia znalazłam się w maleńkiej osadzie w północno-zachodniej części Niemiec, u mieszkającej tam z dwójką dzieci polskiej rodziny, gdzie przyjaźnie przywitały mnie dwa psy i kot. W czasie podróży dowiedziałam się że państwo N od ośmiu lat służą Bogu, na co ja zaskoczona odpowiedziałam że ja też(!), należąc od jakiegoś czasu do Odnowy w Duchu Świętym. Powodem dla którego wybrali właśnie mnie okazała się świetlista aura, którą widzieli u mnie, a która - jak sądziłam - pochodziła od Ducha Świętego. A ponieważ są ludźmi poszukującymi dróg rozwoju duchowego byli bardzo zainteresowani tą świetlistą aurą i otrzymaniem Ducha Świętego.
Na początku wszystko w ich domu raziło mnie; amulety, karty tarota, wahadełko...itp, gdyż wiedziałam z modlitw o uzdrowienie, że to nie podoba się Jezusowi. Ich z kolei raziła moja wiara lecz jak mówili, usłyszeli podczas spaceru głos że ,,mają mnie nie zmieniać”. Pomogli mi znaleźć kościół , najbliższy był w odległości 14km., i pożyczyli mi rower bym mogła tam jeździć. Gdy po Mszy św. 01.06.2001r., usłyszałam głos: ,,Traktuj ich jak Moich przyjaciół”, zaakceptowałam ich z tym wszystkim czym się zajmowali i przestało mnie to już tak bardzo razić.
Zastanawiało mnie tylko do czego służą te dziwne, różnej wielkości piramidy, skonstruowane z metalowych rurek i porozstawiane wszędzie po całym domu?. Również w ogrodzie stała duża piramida, do której można było wejść. Wyglądały jak konstrukcje bez zabudowanych ścian bocznych, w których po przyjrzeniu się można było dostrzec, że w większą piramidę wbudowana była mniejsza piramida odwrócona podstawą ku górze, na której to podstawie z przeźroczystej płytki stawiano krople Bacha do naenergetyzowania.
Nachodziły mnie myśli że to całkiem inna moc, niż ta której Duch Święty udziela we wspólnotach Odnowy Charyzmatycznej do posługi w modlitwie o uzdrowienie. Zaskakujące było dla mnie również to, że państwo N, podobnie jak w Odnowie Charyzmatycznej otrzymują światło, odnośnie problemu czy choroby danej osoby, by udzielić jej odpowiednich leków energetyzowanych czy innych zaleceń. W odpowiedzi na nurtujące mnie myśli, zostałam poinformowana przez państwo N, że piramidy te ściągają energię kosmiczną oczyszczającą atmosferę i uzdrawiającą świat, oraz że ta energia z piramid jest w nich, stąd mają oni moc uzdrawiania ludzi i że sam Bóg dał im swoją moc!.
Już w pierwszych dniach odkryli moje problemy zdrowotne i chcieli mnie leczyć, gdyż mówili, że usłyszeli od ich boga słowa: ,,Dziecko przyszło po zdrowie”. I gdy przez dłuższy czas upierałam się że mnie leczy Bóg na Mszy świętej, powiedzieli; Dobrze(!), masz tydzień czasu! Jak mnie Bóg nie uzdrowi w Kościele, to będą mnie jeszcze uzdrawiać w piramidzie i kroplami Bacha, a jak to nie pomoże, to będę musiała wrócić do Polski, gdyż oni nie mogą wytrzymać z moimi lękami, ponieważ je odczuwają i męczy ich mój lęk przed nimi. Usłyszałam wtedy cichutko ,,zgódź się” i przez następne dni szturmowałam modlitwami Pana Boga w Kościele, prosząc by mnie uzdrowił przed upływem wyznaczonego czasu. Po czterech dniach, pan N powiedział bym się już nie modliła do końca umówionego tygodnia, bo przeszłam już na wyższy poziom. Mówił, że podczas medytacji widział mnie modlącą się w Kościele jakby w słupie światła. Pan Bóg uzdrawiał mnie w święto Przemienienia Pańskiego. Czułam się jak odrodzona, zdrowa i uwolniona od lęków. Pan wkładał też, w moje serce swoją miłość do domowników, gdyż jednym z ich warunków było, bym zajmowała się domem z miłością i troską. Jednak po upływie wyznaczonego mi tygodnia, pan N oznajmił, że usłyszał głos przy piramidzie: ,,że jestem już gotowa i że mogę pracować, a reszta mojego uzdrowienia zależy od mojej pracy nad sobą”. I w ten sposób ktoś inny przywłaszczył sobie to, co uczynił mój Bóg w Kościele.
Na początku państwo N nie pozwolili mi się za nich modlić, twierdząc że nie chcą bym moją modlitwą nimi manipulowała. Modliłam się więc ogólnie za wszystkich ludzi, jak mnie prowadził Pan. Moi pracodawcy natomiast, sami często przekraczali granice które mi postawili, modląc się o mnie do ich boga i próbując różnymi sposobami wpływać na mnie swoją duchowością i mocą. Już drugiego dnia, podczas rozmowy wstępnej, pan N wyciągnął rękę na wprost mnie i zaczął wysyłać energię, gdy wyczułam że to coś negatywnego i w duchu powiedziałam stanowczo; w Imię Jezusa łamię tę moc!... to ręka mu natychmiast opadła. Nowe miejsce w którym się znalazłam, napawało mnie dziwnym uczuciem, miałam wrażenie jakby coś kryło się za różnymi sprzętami i symbolami obcych kultów, przeczuwałam obecność ukrytych za tym duchowych mocy, i gdy w spontanicznej modlitwie zapytałam Pana Jezusa czy będziemy wyganiać złe moce (?), usłyszałam odpowiedź: ,,Jeszcze nie, najpierw musimy zdobyć ich serca”.
Podczas mojego pobytu w tamtym miejscu, moja mama, wraz ze wspólnotą Odnowy modlili się o mnie i od czasu do czasu mama dzwoniła i przekazywała mi otrzymywane przez nich na modlitwie słowa, które mnie prowadziły. Już po dwóch tygodniach moich nieudolnych prób ewangelizacji, we wspólnocie ktoś otrzymał dla mnie słowo że Pan mnie posłał i jestem tam potrzebna. Pan mówił: ,,Ma mówić nie o Mnie, jaki jestem, tylko; ile dla niej znaczę, jak Mnie kocha, z wyczuciem, krok po kroczku”. W tamtym czasie rzeczywiście mówiłam im o Bogu, jaki jest; że jest miłością i że jest Ojcem, itp. Oni natomiast informowali mnie, że ich bóg jest taki sam, i też jest ojcem! Lecz gdy zaczęłam otrzymane słowa wprowadzać w życie, to pani N mówiła do męża: ,,Dlaczego mamy ją uwalniać od Jezusa skoro ona Go tak kocha?”. Gdyż państwo N, w swojej pracy terapeutycznej, zajmowali się również uwalnianiem ludzi z więzów Kościoła Katolickiego w przekonaniu że Kościół to czarna, negatywna siła, i że zrywanie tych więzów wspomaga skuteczność ich terapii. Starali się jednak postępować z miłością, gdyż przykazanie miłości bliźniego było fundamentem na ich duchowej ścieżce. Cała rodzina wydawała mi się być przykładem miłości i zrozumienia. Nie można byłoby nic im zarzucić, gdyby przestrzegali 1-wszego przykazania.
W pierwszych dniach zaczęłam odkrywać, że czytają moje myśli, gdyż wyczuwałam ich reakcję na nie. Uderzyło mnie też to, że odpowiadali na moje myśli, zanim je wypowiedziałam. Gdy np. pomyślałam że Msza z modlitwą o uzdrowienie mogłaby pomóc ich synowi, to ku mojemu zaskoczeniu usłyszałam odpowiedź pani N: ,,To mu nie pomoże to wada wrodzona serca”. Otwarcie mówili o swoich zdolnościach telepatycznych, opowiadając jak zaskoczeni tym ludzie reagowali. Poinformowali mnie, że myśl jest energią i można ją przechwycić. Opowiadali też o innych nadprzyrodzonych zdolnościach, które wykorzystują w pracy zawodowej:
Pani N jest wróżką i prowadzi sesje terapeutyczne, odczytując zawiłe problemy ludzkich istnień i ich przyczyny z kart Tarota. Medytując te karty otrzymuje wgląd w ludzkie wnętrza i w przeszłość ludzi, by zgodnie z natchnieniami które otrzymuje, prowadzić duchowo ludzi. Posiada też dar odczytywania ze zdjęcia lub rzeczy osobistych, informacji o danej osobie, ma dar pisma automatycznego i jest medium, przez które przemawia jakaś istota duchowa. Swoje nadprzyrodzone zdolności wykorzystuje w pracy terapeutycznej w celu przebudzenia ludzi do życia duchowego. Razem z mężem mają zdolności widzenia kolorów aury i innych bytów duchowych. Opowiadali, że widują istoty duchowe przechadzające się u nich w ogrodzie, które nazywają ,,duszkami przyrody”. Opisywali je, że mają czerwone oczy i kopytka, i że są nieszkodliwe, (myślę że pasuje to do opisu demonów). Opisywali też istoty, które widzieli w mojej aurze: wysoko rozwiniętą Istotę duchową, Mnicha w pokrwawionych szatach, czasami Jezusa z wyciągniętą przed siebie prawą ręką i inną Osobę w Chwale.
Zauważyłam dziwne rzeczy dziejące się w domu; zaczęłam słyszeć jakby na głos własne myśli, i to akurat te, które nie były zbyt dobre, co dawało mi możliwość pracy nad sobą. Według państwa N, piramida oczyszcza nie tylko atmosferę, ale również ludzi. W domu powietrze zdawało się być tak czyste, że myśli moje i innych stawały się słyszalne. I tak jak oni bez trudu odczytywali moje myśli, i odpowiadali mi na nie, tak i mnie po jakimś czasie zdarzało się słyszeć ich myśli czy odczuwać ich emocje na sobie, co było całkiem niezamierzone. Czasem odczuwałam ich reakcję na moje myśli, a czasem wydawało mi się jakbym słyszała ich rozmowę, czy całe potoki myśli nie będąc nawet w tym samym pomieszczeniu. Słyszałam to jakby wewnętrznie.
W pracy do której mnie zatrudniono (przygotowywanie posiłków), zaczęły mi się nasuwać natrętne myśli, połączone z uczuciem plucia do naczyń, co bardzo utrudniało mi pracę, powodując stres związany z walką duchową z zaskakującymi mnie myślami. Zaczęły mi się one pojawiać od pierwszego spotkania z państwem N. Dodatkowo krępujące było to, że pani N wyczuwając te myśli, odruchowo odsuwała np. szklankę. Byłam tym zdruzgotana. Gdy poskarżyłam się w modlitwie Jezusowi dlaczego daje mi te myśli, skoro przysłał mnie tu do gotowania?, Pan pokazał mi że nie pochodzą one od Niego.
Podczas pobytu państwa N w Pirenejach zmagałam się bezskutecznie z jakimiś siłami, które chciały mnie zniszczyć wciskając mi w głowę najrozmaitsze ohydne myśli i natręctwa, a ja nie miałam siły się modlić. Tym bardziej krępujące było to, że oni z łatwością przechwytywali moje myśli nawet na dużą odległość. Płakałam z bezsilności. Oni natomiast po swoim powrocie, jakby wiedząc o wszystkim z wielkim zatroskaniem pytali, czy wszystko już u mnie w porządku? Pani N powiedziała, że modliła się o mnie do Horusa (egipskie bóstwo), i pokazał jej że: ,,Muszę mieć te cierpienia, gdyż jestem niebezpieczna dla świata, swoją bezmyślną modlitwą, która ma dużą moc mogę zmieniać karmę i przeznaczenie ludzi czyniąc im szkodę”. Nie miałam wątpliwości z jakiego źródła pochodzą te słowa. Zaczęłam też widzieć związek między moimi trudnościami w modlitwie, a ich modlitwą za mnie do ich boga.
Któregoś dnia miałam widzenie. W świetle Ducha Świętego ujrzałam walkę Jezusa z jakimś duchem w kosmicznych wymiarach. Zobaczyłam siebie, panią i pana N, jak mali byliśmy na Ziemi, w obliczu tak ogromnej rzeczywistości, która po chwili ukazała się moim oczom. Ponad nami ujrzałam dwa potężne, rozpościerające się w głąb przestrzeni kosmicznej duchy; Ducha Jezusa i innego ducha które walczyły ze sobą nad nami... , zobaczyłam że w jakiś sposób przynależeliśmy do tych duchów; ja do Jezusa, a oni do tego drugiego ducha i będąc ich maleńkimi narzędziami nosiliśmy je z sobą gdziekolwiek się przemieszczaliśmy.
Po upływie dwóch miesięcy, pani N, ku mojemu zdumieniu sama poprosiła o modlitwę! Pozwoliła mi bym modliła się o nią, pod warunkiem że będę się modlić tylko i wyłącznie o jej Oświecenie. Po dwóch dniach, ktoś przemówił do pani N w nocy, wydając dyspozycję odnośnie mojej pracy; ,,Miałam przejąć całkowicie gotowanie z miłością i troską i miałam uczyć się troszczyć o kwiaty podlewając je odpowiednio...”. Od razu rozpoznałam w tym działanie Pana! Krótko po tym odczułam jak kwiatom jest ciasno w zachwaszczonym ogródku i gdy wyplewiłam go, kwiaty odpowiedziały zaskakująco szybkim i pięknym wzrostem. Ku wielkim zaskoczeniu państwa N, gdyż oni uważali że to piramida sprawia że wszystko w ogrodzie rosło większe i piękniejsze. Tymczasem wystarczyło odchwaszczenie ogródka, a Pan dał trzykrotnie większy wzrost. Innym razem gdy odłamał mi się kwiatek lawendy i włożyłam go do wody, to ku zdziwieniu pani N wypuścił korzenie i można go było posadzić. Natomiast gdy ona, nazrywała kwiatków lawendy, to mimo że dodała ukorzeniacza, żaden nie wypuścił korzenia. Myślę, że Pan chciał pokazać przez to, że to On jest życiem i Duchem ożywiającym, a nie jakaś energia z piramidy. Również ich zwierzęta dziwnie lgnęły do mnie. Ich suczka, zamiast szukać schronienia w piramidzie, gdyż państwo N uważali, że piramida posiada siłę ochraniania od wszelkich złych mocy, szukała schronienia jakby w moim cieniu, kładąc się często przy mnie gdziekolwiek pracowałam, ku wielkiemu zaskoczeniu pana N. Pan Bóg przemawiał do nich przez to, w co oni wierzyli, gdy np. wierzyli że boskie działanie piramidy przyciąga do piramidy małe czarne muszki, to w moim pokoju za szkłem z obrazkami Jezusa i Matki Bożej odnajdywali mnóstwo powciskanych małych czarnych muszek.
Z upływem czasu, moje przekonania religijne były powodem nowych trudności. Moi pracodawcy chcieli bym myślała pozytywnie o tym co oni robią, gdyż twierdzili, że moje myślenie wpływa niszcząco lub budująco na ich pomyślność, że tak działa piramida. Trudno było mi cokolwiek ukryć przed nimi, mieli jakiś wewnętrzny wgląd w moje myśli. Przeszkadzało im moje negatywne nastawienie do amuletów, Tarota i wielu rzeczy którymi się zajmowali, a które sprzeciwiały się przykazaniom Bożym. Pani N długo rozmawiała telefonicznie z moją mamą, by mnie przekonała, abym myślała dobrze o ich pracy. Przecież uznanie, że to co robili było dobre, było zaparciem się przykazań podanych w Biblii (Pwt 18,10-12; Wj 20.3 i Kpł 19.31). Z tego powodu były ciągle konflikty między nami, po każdym konflikcie byłam prawie zawsze o włos od utraty pracy.
10 sierpnia 2001r., wybuchł konflikt o Tarota. Państwo N powiedzieli, że mam przyjąć sercem, że Tarot jest dobry i pochodzi od Boga, ze względu na lojalność dla ich pracy, nie negować go wewnętrznie, albo spakować się i wracać do Polski. Przecież przyjęcie w sercu, że Tarot jest dobry i pochodzi od Boga, było zaparciem się mojego Boga i jego przykazań, było jakby wyrwaniem mi z serca czegoś, co stało się częścią mnie samej, mojej wiary. Trzy dni później traciłam pracę, bo nie uznałam, że Tarot jest od Boga. Gdy oznajmiłam, że nie jest od Jezusa, pan N odpowiedział: ,,że Tarot nie jest od Jezusa ale od boga, który ogarnia cały świat”, usłyszałam wtedy w duszy: ,,Ciemności ogarniają świat” (por. Iz 60.2). Miałam piętnaście minut na spakowanie się i opuszczenie ich domu. Pakując się rozpaczliwie prosiłam Ducha Świętego, aby coś wymyślił. Cały świat mi się walił bo nie wypełniłam zadania do którego Bóg mnie tu przysłał, prosiłam o deskę ratunku. Gdy po jakiejś chwili usłyszałam: ,,Skrusz się”, byłam pewna że Duch Święty coś uczyni.
Państwo N przyszli dopiero po godzinie sprawdzić czy się już spakowałam. Opóźnienie tłumaczyli tym, że do ich domu wleciała chmara wielkich czarnych much, mimo zabezpieczeń z siatki na oknach i drzwiach, i musieli się najpierw z nimi rozprawić. Gdy wchodzili do pomieszczenia, w którym się znajdowałam, mieszkałam bowiem oddzielnie w domku w ogrodzie - razem z nimi wbiegły również ich psy i przykleiły się do mnie. Jeden położył łeb na moich kolanach, wlepił wzrok w panią N i patrzył na nią prosząco. Państwo N najwyraźniej już mnie nie chcieli, jednak patrząc na reakcję swych ukochanych stworzeń - przywiązywali bowiem dużą wagę do zachowania zwierząt - zaczęli ustalać warunki pod jakimi mogłam u nich pozostać. Jednym z warunków było, że miałam korzystać z piramidy i kropli Bacha. Po ich wyjściu, usłyszałam w sobie modlitwę Ducha Świętego: ,,Dzięki Jezu za Twój Krzyż...”.
W domu była duchowa walka, albo ja byłam osłabiona duchowo i nie miałam siły się modlić, a gdy to pokonywałam 5-oma kamieniami Matki Bożej z Medjugorie (modlitwa, post, Pismo św., Eucharystia, spowiedź), to oni słabli, i tak na przemian. Pani N nosiła karty Tarota przy sobie i o wszystko pytała kart, wchodziła też do piramidy i nasłuchiwała, ćwiczyła Jogę medytując, wsłuchiwała się jak twierdziła w boga, ,,pragnąc by jej wola była tym co jest wolą boga”. Pewnego razu pan N powiedział mi, że ,,jakieś zło” ich męczy, i że to jest związane z ich ,,domem”. Z tego powodu postanowiłam zamówić Mszę św. ,,O uwolnienie ich domu od zła”.
Msza święta. odbyła się 15 sierpnia 2001r., w święto Wniebowzięcia Matki Bożej. Tego dnia państwo N skręcali się, coś ich gniotło w brzuchu i nie wiedzieli dlaczego. W panice pojechali na Kamienne Kręgi (miejsca jakiejś mocy), aby naładować się tam mocą, szukali odpowiedzi... Próbowali korzystać z pisma automatycznego, ale nic im nie wychodziło. Szukając przyczyny swego złego stanu, rozłożyli karty Tarota przy mnie. Karty powiedziały im o mnie, że jestem zapieczętowana, że jakieś przysięgi Bogu złożyłam. Przeszkadzało im to, chcieli bym złamała te przysięgi. Przypomnieli mi o drobnym, prawie zapomnianym przeze mnie wydarzeniu; że kiedyś na modlitwie wstawienniczej wyrzekałam się Jogi. Stwierdzili, że to że wyrzekałam się Jogi, ma zły wpływ na nich, bo pani N ćwiczy Jogę, a ja ją w myślach neguję. Chcieli bym złamała to wyrzeczenie się Jogi, bym ze względu na lojalność dla ich pracy przyjęła sercem, że Joga i wszystko co oni robią jest dobre i pochodzi od Boga. Zaczęli naciskać na mnie, znowu traciłam pracę, miałam albo wyrzec się tych przysiąg, albo spakować się i wyjechać.
Ratując się, by nie stracić pracy, ze względu na powierzone mi przez Boga zadanie, pod presją pani N powtórzyłam za nią słowa wyrzeczenia się przysiąg, które z naciskiem kazała mi za sobą powtarzać. Zadziałało to na mnie z mocą! W chwili wypowiadania tych słów poczułam w sobie duchową zmianę - stałam się jak gdyby duchowo ziemska. Rano zauważyłam, że natręctwa z którymi się tutaj ciągle zmagałam opuściły mnie i z tego powodu poczułam duchową ulgę. Dlatego gdy zadzwoniła mama z niepokojem w sercu, uspokajałam ją że czuję się dobrze.
Zaraz następnego dnia, powiedzieli abym wchodziła do piramidy i korzystała z kropli Bacha, i przypomnieli mi warunki na które się zgodziłam, by móc u nich pozostać. Każde ich posunięcie było jakby precyzyjnie sterowane przez kogoś kto ich wewnętrznie prowadził, myślę że byli zmuszani do takiego postępowania, przez ducha który nimi kierował.
Nie widziałam nic negatywnego w esencjach kwiatowych, jeśli nie byłyby poddawane energetyzowaniu. Nie wiedziałam wtedy że wytwarzane są przy pomocy technik okultystycznych. Tłumaczono mi że krople Bacha to esencje kwiatowe powstałe w wyniku zanurzenia różnych kwiatów w naczyniach z wodą i wystawieniu ich na działanie słoneczne. Kwiaty te więdnąc w ten sposób miały pozostawiać energię własną tego kwiatu w wodzie. Odpowiedni gatunek kwiatu miał mieć działanie uzdrawiające na odpowiedni rodzaj choroby. Nie wiedziałam też, co myśleć o tych dziwnych piramidach, w Piśmie świętym nic o nich nie znalazłam, ale państwo N pozwolili bym mogła w piramidzie modlić się na różańcu. Wierzyłam że Pan, skoro mnie tu przysłał, będzie mnie ochraniał.
Podczas gdy byłam zajęta pracą pan N często wyciągał w moim kierunku rękę i wysyłał energię tak, bym tego nie zauważyła. Nawet żywność w lodówce, którą wszyscy spożywaliśmy, energetyzował pan N wysyłając w jej kierunku energię z rąk. Raz gdy bolała mnie głowa, pospiesznie przyszedł do mnie z lekarstwem: energetyzowanymi kropelkami Bacha (!), chcąc bym otworzyła buzię i spożyła je. Nie mogłam się sprzeciwić gdyż to był jeden z warunków, ale zaraz wijąc się w toalecie w strasznych konwulsjach, zwymiotowałam je! Ograniczyli mi też codzienne chodzenie do Kościoła na Mszę świętą, tylko do niedzieli, tłumacząc że jakiś Mnich, mnie do tego zmusza bym przyjmowała Komunię świętą - przyjęłam bowiem kilka razy Komunię św. w ich intencji.
Sytuacja stawała się coraz trudniejsza, czułam że sama nie daję już rady, coś potężnego przybliżyło się do mnie i jakby chciało mnie pochłonąć, była to jakaś złowroga obecność. Stłumionym głosem by przypadkiem nikt nie usłyszał moich myśli, prosiłam przez telefon mamę by w Polsce przyjmowali Komunię świętą w mojej intencji - o pokonanie tego Zła.
W tamtym czasie odczuwałam nasilenie telepatycznych zjawisk. Wewnętrznie czułam ich emocje i słyszałam ich myśli, jakbym słyszała je za duchową ścianą. Oni odbierali moje myśli i emocje, a ich myśli stawały się dla mnie słyszalne. Przenikały mnie one. Odczuwałam ich reakcję, gdy wyczuwali że przechwytywałam ich myśli. Wszyscy wzajemnie się przenikaliśmy, jakbyśmy byli zamknięci w jednym organizmie, umyśle czy sercu. Jakby we wnętrzu dziwnej piramidy, która sprawiała, że wszyscy wzajemnie się przenikaliśmy i słyszeliśmy wewnętrznie.
W niedzielę 26 sierpnia 2001r. nikomu nic nie mówiąc, wyspowiadałam się ze złamania wyrzeczenia Jogi. A jednak pan N, jakby wiedząc o tym, powiedział do mnie z wyrzutem: ,,że im nie ufam, a biegnę do księdza do spowiedzi, zamiast ich słuchać”.
Moc modlitwy
31 sierpnia 2001r. zadzwoniła mama z niepokojem w sercu, mówiąc że będąc na pielgrzymce w Medjugorie ktoś miał poznanie, że jakaś sekta chce mnie wciągnąć. Uspokajałam mamę, że czuję się dobrze, gdyż w tym czasie działanie piramidy sprawiało we mnie pozytywne odkrycia z przeszłości, bym coś zrozumiała i zmieniła to na lepsze. I żeby uspokoić mamę, poprosiłam ją, by poszła na modlitwę wstawienniczą, by pomodlili się nad mamą o mnie, zapewniając, że to ją na pewno uspokoi.
Dwa dni później, mama zadzwoniła przekazując mi otrzymane przez grupę modlitewną, słowa i wizję; ,,Szłam w długiej spódnicy bardzo szybko, Pan mówił, że za szybko że mam zwolnić, iść tylko malusieńkimi kroczkami, jak niemowlę niepewnie stawiające kroki. Panu Bogu na nich zależy. Gdy wchodzę do piramidy i biorę krople energetyzowane mam prosić o osłonę Krwią Jezusa, tak by nie widzieli. Mam modlić się o osłonę zabezpieczenia przed ich zniewoleniami i cała grupa modlitewna miała się modlić o mnie bym nie uległa ich zniewoleniom”.
Zrozumiałam, że z tą piramidą jest coś nie tak! Po niedługim czasie natrafiłam na artykuł o piramidzie, w którym przeczytałam że jakiś ,,Egipski bóg Horus kazał zbudować taką piramidę i rozprowadzać”. Twórca piramidy był przewodnikiem duchowym państwa N i choć mnie nigdy nie widział był bardzo zaniepokojony moim pojawieniem się w domu państwa N. Przypomniały mi się wtedy słowa, które otrzymałam na modlitwie wstawienniczej przed moim wyjazdem: ,,Ja Jestem Bogiem Jedynym, żywym i prawdziwym”. Kim był więc Horus który podawał się za boga? Jak echo rozbrzmiewały we mnie słowa z Księgi Izajasza 45.14 ,,inni bogowie nie istnieją”.
We wtorek 4 września 2001., pracując obok piramidy w ogrodzie poczułam, że coś w środku piramidy nie lubi jak śpiewam pieśni chwalące Boga. W środę (spotkanie wspólnoty), czułam modlitwę całej grupy modlitewnej i jak z godziny na godzinę stawałam się coraz silniejsza. Opuszczały mnie wszelkie natręctwa i lęki. Po nowennie do Królowej Pokoju otrzymałam taki pokój w sercu, jakiego jeszcze nigdy nie doświadczyłam. Moje serce tkwiło w Pokoju Boga.
Sobota 8 września 2001r. Odkrycie w piramidzie!
Porządkując koło piramidy Horusa ustawionej w pokoju gościnnym, poczułam czyjeś spojrzenie. Gdy obróciłam się, zauważyłam że patrzył na mnie ktoś z wnętrza piramidy. Zobaczyłam żywą istotę duchową. Był to duchowy byt, który nie miał ciała cielesnego, ale jako byt osobowy, miał żywe ciało duchowe; miał on głowę, ręce, tułów i siedział w piramidzie spoglądając na mnie. Ujrzałam że był on bytem stworzonym. W krótkim przebłysku światła, które przeniknęło piramidę ujrzałam, że ten duchowy byt wchodzi w krople Bacha, które są wstawiane do piramidy dla na energetyzowania i gdy ludzie spożywają te krople - w widzeniu zobaczyłam tłumy - duch ten wchodzi w nich i pozornie uzdrawiając zniewala.
Teraz wszystko stało się jasne, mieliśmy jeszcze jednego lokatora w domu. Zrozumiałam że energia ściągana przez piramidę, nie jest jakąś bezosobową uzdrawiającą energią kosmiczną , ale jest to moc należąca do ducha siedzącego w piramidzie. To duchowa istota manifestująca swoją moc. Stało się też jasne, kto jest dawcą tych wszystkich darów duchowych: widzenia chorób, uzdrawiania, widzenia różnych zdarzeń z przeszłości, telepatii, czytania ze zdjęcia, pisma automatycznego... i wszystkich innych pozazmysłowych zdolności państwa N.
Państwo N, zwiedzeni przez ten duchowy byt, który podaje się za boga, oddali mu we władanie swe umysły, ciała, serca - całe swe zaangażowanie. Wszystko czym się zajmowali: uzdrawianie energią z piramid, terapie energetyzowanymi kroplami Bacha, dystrybucja piramid, terapie reinkarnacyjne, terapeutyczny Tarot, Joga, amulety, itp., było napełnione i kierowane tym duchem, a oni sami byli narzędziami w rękach tego ducha, który do nich mówił i który przemawiał przez nich do ludzi z którymi się spotykali. Będąc sami ofiarami, nieświadomi zła, wciągali w to duchowe zniewolenie masę ludzi. Wsłuchani w natchnienia tego ducha, stali się posłusznymi wykonawcami wszystkich jego poleceń. Uwierzyli mu zamiast uwierzyć Bogu. I jak mówi Pismo św.: ,,Stworzeniu oddawali cześć i służyli jemu zamiast służyć Stwórcy” (Rz 1.25).
Ten duchowy byt wchodzi w ludzi zażywających krople energetyzowane w piramidzie i pozornie uzdrawiając, zniewala ich. Podobnie działa przez ręce energoterapeutów, czy przez otwieranie się na energię z piramid. I tak masa ludzi ulega duchowemu zniewoleniu, wchodzi na drogę rozwoju duchowego w tym duchu. Szukający uzdrowienia ludzie, nawet nie podejrzewają że spożywając krople energetyzowane w piramidzie, przyjmują żywą istotę, która wprowadzając się do ich wnętrza, bierze ich niepostrzeżenie w duchową niewolę. I choć ustępują różne dolegliwości, bo ten który powoduje choroby, może sprawić że symptomy chorób na chwilę znikają, to jednak istota duchowa, dokonująca tych zmian, bierze w posiadanie nie tylko ciała ale i dusze tych ludzi, i pociągając w duchowy świat złudnych natchnień, wprowadza na zgubną drogę zwiedzenia duchowego. Chociaż efekt takiego uzdrowienia może wydawać się dobry, to jednak sprawca uzdrowienia ma jeden cel: zniszczyć więź z Chrystusem, naszą Nadzieją, jedyną drogą do domu naszego Ojca w Niebie.
Znamiennym było to że rozprowadzane do klientów, krople Bacha energetyzowane w piramidzie, oznakowane były znaczkiem ,,yin-yang” (koło przedzielone odwróconą literą ,,S”, w którym jedna połowa jest biała, a druga czarna). Znak ten oznacza że we wszechświecie istnieją dwie siły; dobra i zła, Bóg i Szatan. W symbolu tym, czarna kropka na białym polu oznacza że w Bogu jest trochę zła, a biała kropka na czarnym polu, że w sile zła jest trochę dobra. Jak wiemy jest to kłamstwo i otwierając się na tę teorię, otwieramy się na siły okultystyczne kryjące się za tym kłamstwem. (W niektórych niekonwencjonalnych metodach leczenia; np. akupunktura, chodzi o przepływ energii ,,yin-yang” i choć niektórzy lekarze przyznają że nie wiedzą dokładnie dlaczego to działa, to jednak nie ukrywają że to właśnie przepływ tej energii ma uzdrawiać).
Dwa dni po zdemaskowaniu istoty ukrytej w piramidzie, dowiedziałam się że pan N odkrył: ,,że siła która mnie prowadzi, jest przeciwna temu duchowi, który ich prowadzi, że razem domu nie zbudujemy, że choć mnie lubią, to mój pobyt u nich jest przeciwny ich rozwojowi duchowemu, że będziemy się niszczyć, dlatego zdecydowali że mam wyjechać”.
Następnego dnia, 11-tego września 2001r., oglądając w telewizji tragiczne wydarzenia ataku na Amerykę, z piramidy przeniknął mnie ochrypły głos: ,,Zobacz jaki jestem silny”, przypomniały mi się wtedy słowa Matki Bożej z Medjugorie, że: ,,Szatan jest silny i chce zniszczyć całą planetę”. Gdyż to właśnie demony są bezpośrednio odpowiedzialne za sprowadzanie przekleństw (Lb 25). Im więcej ludzi otwiera się na jego działanie, tym silniejszy jest on w świecie. A ponieważ ten który zbuntował trzecią część aniołów, chce zbuntować przeciwko Bogu także ludzi, siejąc zniszczenie pragnie by ludzie za nieszczęścia oskarżali Boga. Dlatego komentarz jaki odnośnie tych wydarzeń usłyszałam brzmiał: ,,Zobacz jaki jest ten twój Bóg!”
Mając przeczucie, że mój pobyt u nich dobiega końca, zadzwoniłam do mamy prosząc o modlitwę wstawienniczą. W odpowiedzi otrzymałam słowo: ,,Cieszcie się i radujcie bo Królestwo Moje jest bliskie. Gdzie jej nie chcą, niech otrzepie pył z nóg i niech idzie do innego miasta” (13.09.01.). Tego samego dnia zadzwoniła do mnie koleżanka z innego miasta, prosząc bym do niej przyjechała, bo miała dla mnie pracę. Państwo N zapytali mnie o moje plany na przyszłość; czy nie będę miała trudności z moimi lękami w nowej pracy? Odpowiedziałam im że nie, gdyż tylko u nich miałam te trudności, bym się bała do nich podejść i nic im nie powiedziała. Słysząc to, pani N zainteresowała się tym, co takiego miała bym jej nie powiedzieć i co takiego Duch Święty chciałby jej przekazać?
Zadziwiające było to, że w sposób nadzwyczajny pomagały mi tam zwierzęta, i musiałam zwracać uwagę na ich mowę. Całe stworzenie zdawało się mi pomagać, czego nieraz nie zauważałam, popełniając błędy. Usuwałam skrzętnie małe muszki, które właziły do moich świętych obrazków, a które - jak się później okazało - miały być znakiem dla nich. Raz gdy nie zorientowałam się w porę i oganiając się od ich suczki, która rozpaczliwie lizała mi buzię, wypowiedziałam swoje zdanie... , to rozpętała się straszna awantura. Uczyłam się na błędach. Następnym razem gdy podczas prasowania rozmawiałam z panią N, a ich suczka siedziała przy mnie w czujnej gotowości, to za każdym razem, gdy chciałam powiedzieć o tym ,,co zobaczyłam w piramidzie”, natychmiast rozpaczliwie zaczynała lizać mi buzię uniemożliwiając mi mówienie. Innym razem ich czworonożny przyjaciel kiwał na mnie łbem bym weszła do pokoju, gdzie siedziała pani N, by z nią rozmawiać, gdyż ja wolałam schodzić im z drogi i unikać niepotrzebnych spięć.
Podczas rozmowy pani N powiedziała ,,że nie ma nic przeciwko Jezusowi”. W odpowiedzi na to pojawiło mi się słowo od Jezusa ,,Kto nie jest ze Mną jest przeciwko Mnie”, które jej powtórzyłam. Również podczas Koronki do Miłosierdzia usłyszałam skierowane dla niej słowo Pana: ,,Jeśli nie posłuchasz Mnie nie będę mógł przyjść do ciebie”, które też jej powtórzyłam. Podczas tych rozmów czułam taką moc Ducha Świętego, że aż uciskało mnie w sercu, tak jak podczas wylania Ducha Świętego (spoczynku w Duchu). Pani N powiedziała że: ,,mam taką silną moc że aż się z niej coś wyrywa”. Wiedziałam że to Moc Ducha Świętego, który śpiewał we mnie od rana pieśń ,,Przyodziałeś mnie Panie w Swoją Moc”- zespołu Mocnych w Duchu.
Nie byłam pewna co mam robić, moje doświadczenie charyzmatów i Odnowy było stosunkowo krótkie. Wiedziałam że mam czytać Pismo święte i gdy np. jednego poranka, poczułam powiew Ducha Świętego przy słowach z J13.10., i zastanawiałam się co to może znaczyć, to po przyjściu do pracy, gdy pani N powiedziała że ,,Jeśli Jezus chciałby mówić do niej, to musiałby być przy niej, żeby mogła Go słuchać”, odpowiedziałam jej niepewnie słowem które przeczytałam rano, że Jezus mówił: ,,Kto nie przyjmuje tego którego Ja poślę Mnie nie przyjmuje”.
Kluczowym okazało się pytanie; ,,Dlaczego przez gosposię Duch Święty chciałby przyjść do niej?” Moja odpowiedź że ,,cieszę się że mogę być tylko sługą, bo Jezus był sługą”, wydawała się być nie satysfakcjonująca. Choć w rzeczywistości nie byłam gosposią, stałam się nią tylko ze względu na Pana, który chciał w ten sposób przyjść, z miłości do nich.
W niedzielę, 16-go września 2001r., czułam jakbym miała być ostatni raz na Mszy św. w pobliskim kościele. Podczas Koronki do Miłosierdzia usłyszałam: ,,Jeśli nie uwierzą grzeszą” i otrzymałam słowo, o Faryzeuszach nie przyjmujących świadectwa uzdrowionego ślepca
(J 9.24-48), słowa te im powtórzyłam.
Następnego dnia, po obiedzie dowiedziałam się że mam się pakować, gdyż rano pan N odwiezie mnie do Polski. Mieli już nową gosposię na moje miejsce, która podobnie jak oni interesowała się Tarotem. Wieczorem, nie mając już nic do stracenia, zdecydowałam się powiedzieć im wszystko o moim odkryciu, o tym kogo zobaczyłam w piramidzie, i że duch ten wnika w krople Bacha wstawiane do piramidy dla naenergetyzowania, i gdy ludzie spożywają te krople, duch ten wnika w nich i pozornie uzdrawiając zniewala, że oni sami mają wolny wybór: wybrać Ducha Świętego lub ducha innego, ale dlaczego wciągają w to ,,zło” taką masę niczego nieświadomych ludzi? Na te słowa oburzyli się bardzo na mnie, tłumacząc że masa ludzi dziękuje im, że są zdrowi i zadowoleni. Jeszcze tego samego wieczoru musiałam opuścić ich dom.
Złudne dobro
Państwo N są przepełnieni miłością do siebie i innych, są przekonani że ratują świat. Uważają się za uzdrowicieli, nauczycieli duchowych, naukowców badających właściwości piramidy, a nawet za egzorcystów! Twierdzą że podczas używania piramid energetycznych, zostaje uwolniona energia z której czerpie się wiedzę, z pomocą której otwiera się drzwi do własnej duszy by poznać prawdę o sobie samym. Mówią że są przewodnikami duchowymi: ,,są tymi którzy dostarczają ludziom tylko narzędzi i metod, dzięki którym, sami odnajdą wszechwiedzę w sobie. Nieustannie pracują nad swoim rozwojem duchowym według nowych przykazań Horusa: ,,miłość bliźniego, czystość duszy, prawość w niebie i na ziemi, łaska względem zła” , tak by błyszcząc przykładem mogli zachęcić do tej drogi jak najwięcej ludzi. Wypowiadający się o nich ludzie są zachwyceni ich mistrzowskim sposobem przekazywania ludziom wiedzy, w pełni miłości taktu, nazywając ich latarnią wskazującą bezpieczną drogę do szczęścia i radości. W oczach wielu ludzi uchodzą za sprawiedliwość i dobro, ale czy to co robią jest rzeczywiście dobre? Trzeba rozpoznać prawdziwą sprawiedliwość w świetle Bożych przykazań.
To że jakaś świetlista istota daje przekazy i czyni znaki, nie znaczy że musi być to dobry duch! W piśmie świętym czytamy: ,,Nie dowierzajcie każdemu duchowi, ale badajcie duchy czy są z Boga, gdyż wielu fałszywych proroków pojawiło się na świecie”(1J 4.1). ,,Sam bowiem szatan podaje się za anioła światłości, nic przeto wielkiego, że i jego słudzy podszywają się pod sprawiedliwość” (2Kor 11.14). Rzekome uzdrowienia energią kosmiczną z piramid, których celem jest opanowanie przez istotę duchową, sprzeciwia się 1-wszemu przykazaniu Bożemu (zob. Wj 20.3) i niesie ze sobą realne zagrożenie obłąkania, psychozy, a nawet śmierci.
Państwo N działają na szeroką skalę. Zaliczają się do czołówki najlepszych energoterapeutów w Polsce i mnóstwo szukających uzdrowienia ludzi codziennie korzysta z ich usług. Potrzebowali gosposi, bo nie mają czasu zająć się domem. Muszą rozprowadzać piramidy, które jak twierdzą ratują świat. Pracują na najwyższych obrotach. Zdobywają swoich klientów jeżdżąc po targach i centrach ezoterycznych Polski i świata, udzielają wywiadów do radia i telewizji, piszą książki i artykuły do gazet. Swoje metody terapeutyczne publikują w czołowych pismach ezoterycznych i w internecie. Prowadzą kursy zawodowe i szkolenia, także dla lekarzy medycyny naturalnej, wdrażając nowych adeptów w metody uzdrawiania w blasku tych piramid. Zachęcają do korzystania z niezwykłej mocy piramid, wskazując na korzyści wynikające z duchowego doskonalenia. Działają skutecznie, za świadczonymi przez nich usługami, ukrywa się moc ducha, który przez nich działa, i który podaje się pod Boga.
Wszystkie te ,,cuda”, na które tak wielu ludzi daje się nabrać, są tylko nieudolnym naśladowaniem tego jak działa Duch Święty na spotkaniach Charyzmatycznych w Kościele, na których działa prawdziwy Duch Boży, tak samo jak działał przez pierwszych apostołów (zob.1Kor.12). Przez nowe wylanie Ducha Świętego (od 1967r.), na grupy Odnowy Charyzmatycznej, uczestnicy tych wspólnot stają się narzędziami Bożego działania i Bożego uzdrowienia w dzisiejszym świecie . Tylko że owocem Bożego uzdrowienia są nawrócenia, jest to zaproszenie do pójścia za Jezusem i przyjęcie głębszego uzdrowienia; uzdrowienia duszy, przez uzdrowienie ze skutków grzechów i wejście na drogę świętości i życia w Duchu Świętym.
Natomiast uzdrowienia energiami kosmicznymi, o których wiadomo że to siły duchowe, a o których w Słowie Bożym czytamy że to zwierzchności demoniczne (Ef 6.12; Kol 2.8 z przypisem), wprowadzają w duchową więź z duchem, który pozornie uzdrawiając, daje awersję i niechęć do kościoła, co utrudnia pójście za Jezusem i poznanie prawdziwego Boga. W zamian tego uzdrowienia te pociągają w duchowy świat inspirujących myśli i mistycznych przeżyć pochodzących od tego ducha i wprowadzają na zgubną drogę zwiedzenia duchowego, która oferując pozorną drogę do doskonałości poprzez przestrzeganie wydawałoby się prawidłowych zasad postępowania, zwodzi ludzi pozornym dobrem, a przez łamanie 1-wszego przykazania sprowadza poza życie w prawdziwym Bogu. Kusiciel jest podstępny, nie popycha wprost w kierunku złego, ale w kierunku fałszywego dobra. I można otrzymywać od ducha wydawać by się mogło właściwe natchnienia, poznanie duchowe, wiedzę, to jednak jest to sięganie po owoce od tego, który od początku przyszedł aby kraść zabijać i niszczyć, i już w raju obiecał ludziom, że otrzymają duchową wiedzę jeśli spożyją z niego owoc, sprzeciwiając się Bogu (Rodz 3.4). Wąż użył podstępu by wtargnąć do duszy, bo ,,przez grzech weszła śmierć” (Mdr 2.24), a ludzie utracili swoją wolność, dostając się pod jego panowanie. I można doświadczać różnych inspirujących myśli, mistycznych przeżyć, oświecenia, ale prowadzi to do duchowej transformacji; do zcalania się z istotą duchową i do upodabniania się do niej, do przejmowania oddmiennego postrzegania rzeczywistości od istoty duchowej, która nie ma w stosunku do nas dobrych zamiarów, której celem wcale nie jest uzdrawianie ani rozwój duchowy, ale opanowanie i pochłonięcie żywej istoty ludzkiej. Jej złowrogie działanie objawia się w tym że pragnie ona odłączyć nas od społeczności z Bogiem powodując coraz większą barierę duchową, oddzielającą od Tego, który jest jedyną Drogą do Ojca i który za wielką cenę nas wykupił, byśmy mogli być ocaleni. W Piśmie św. czytamy że po owocach poznaje się drzewo: ,,Każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe owoce” (Mt 7.16-18), jeśli duch który uzdrawia i daje natchnienia jest z Boga, będzie prowadził do prawdziwego nawrócenia; do życia w Duchu Świętym, a jeśli nie jest z Boga poprowadzi na zgubną drogę, ku zatraceniu. Nie chodzi tu o takie owoce jak uzdrowienie ciała, czy rzekomy rozwój duchowy, ale o rozpoznanie z jakiego ducha pochodzą uzdrowienia, i o to z kim będziemy połączeni w wieczności. Jezus mówi że ,,Złodziej przychodzi aby kraść zabijać i niszczyć, Ja przyszedłem aby owce miały życie”(J 10.10).
Artykuły o piramidach zamieszczone w internecie podają, że ,,piramida Horusa (Yantra) powstała po to, aby leniwym ludziom zachodu oszczędzić żmudnych ćwiczeń jogi i wielu surowych praktyk duchowych, że medytacja w jej obecności stanowi czynną antenę ściągającą w nasz zakres pasmo kosmicznej energii”. Nie dziwi więc fakt, że piramida, powstała podczas medytacji i ćwiczeń jogi kundalini, a twórca piramidy otrzymywał dokładne wskazówki co do budowy piramidy od świetlistej istoty Horusa, dzięki ćwiczeniom jogi. Informacje źródłowe podają, że słowo ,,joga” oznacza ,,związek” ,,łączenie się”, a celem jogi jest połączenie się z Brahmanem bezosobowym bóstwem hinduskim, zwanym też Sziwa (tzn. Niszczyciel), przez aktywowanie energii kundalini (tj. mocy węża) i uaktywnianie czakramów, joga ściśle wiąże się z reinkarnacją. Ludzie u których pracowałam, byli przekonani do reinkarnacji, jak mówili z własnego doświadczenia, twierdzili że sami cofali się w przeszłość i znali swoje poprzednie wcielenia. Wiara chrześcijańska nie uznaje reinkarnacji, w Piśmie św. czytamy: ,,Postanowione ludziom raz umrzeć, a potem sąd” (Hbr 9.27). Moja koleżanka, która po usłyszeniu świadectwa o mojej pracy u energoterapeutów, zrozumiała różnicę między duchowościami i zrezygnowała ze swych ezoterycznych zainteresowań, po swoim nawróceniu powiedziała że ,,wspomnienia reinkarnacyjne które wcześniej miała, pochodziły od Fałszywego Oświecenia, od ducha którego imię usłyszała podczas modlitwy o uwolnienie, brzmiało: Lucyfer. Mówiła że wspomnienia reinkarnacyjne to jest rzeczywistość z tego ducha, w którym się ktoś znajduje i że zupełnie innych rzeczywistości doświadcza się jak zstąpi na kogoś Duch Święty”.
W trudnej sytuacji gdy chorujemy my sami, lub gdy choruje ktoś bliski, może się zrodzić pragnienie poszukiwania ponadnaturalnych sposobów uzdrawienia. Bóg który uzdrawiał przez proroków i apostołów, uzdrawia też dziś przez ludzi obdarzonych darami Ducha Świętego i przez modlitwę pełną wiary w kościele. Udając się jednak do uzdrawicieli, musimy rozeznać czyją mocą uzdrawiają; mocą Ducha Świętego, czy mocą ducha złego? Rozpoznaje się to nie po tym, czy osoby uzdrawiające są miłe i sympatyczne, ale po duchu który z nich uzdrawia ; Jezus, czy inny duch? Nie jest to łatwe do rozeznania, mylić może wprowadzanie do okultystycznych metod uzdrawiania, chrześcijańskich metod i symboli, a nawet nauk Jezusa. Często uzdrowiciele sami nie wiedzą czyją mocą uzdrawiają i czasem dopiero w zetknięciu z egzorcystą (przypadek Ojca J. Verlinde), ujawniają się moce demoniczne. Dlatego najlepiej jest rozeznawać duchy w świetle Ducha Świętego, gdyż On daje prawdziwe światło. Stąd, najbardziej narażone na oszukanie są osoby oddalone od Boga, który prawdziwie jest w sakramentach Ołtarza i oddalone od Ducha Świętego który od Ojca i Syna pochodzi. Ponieważ jeśli pozwolimy Duchowi Świętemu by był blisko nas, przez korzystanie z sakramentów, modlitwę i czytanie Słowa Bożego, to On nas będzie prowadził i ochraniał od niebezpieczeństwa, którego sami nieraz nie widzimy bo to rzeczywistości duchowe. Czasem dopiero po owocach można poznać z jakiego ducha pochodziło działanie czy uzdrowienie, jeśli owoce są dobre, lub złe; jeśli duch od którego pochodziło uzdrowienie powoduje awersję do Jezusa, lub pragnienie pójścia za Nim. Dlatego Pan Jezus mówił: ,,Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach” (Mt 7.15-16).
Prawda wyzwala
Bóg stwarzając nas stworzył w naszym sercu pragnienie absolutu. Stworzył nas z zaszczepionym pragnieniem poszukiwania Go, z zaszczepionym pragnieniem poszukiwania miłości, piękna i prawdy. Jedni odnajdują tę prawdę w Chrystusie inni z różnych powodów, w innych wartościach. Nie wszyscy otrzymali tyle samo łaski: ,,Nikt nie może przyjść do Jezusa jeśli go nie pociągnie Ojciec”. Rzeczą ludzką jest błądzić, ale Bóg widzi szczerze poszukujących Prawdy. I obdarza cudownymi, niewyobrażalnymi łaskami tych, którzy do Niego prawdziwie powracają. Bo ukochał nas odwieczną miłością, i z utęsknieniem czeka na każdego z nas. On pierwszy nas poszukuje, czeka na nas, pragnie uleczyć nasze poranione serca, ofiaruje siebie, daje miłość. Podąża za nami, czeka kiedy otworzymy mu swe serca. Szuka nas swoim pragnieniem które składa w naszych sercach; byśmy Go pragnęli. On również nas pragnie, bo nas uczynił i do niego należymy. Kocha nas do szaleństwa krzyża. Jesteśmy jego maleńkimi dziećmi za które oddał Swoje życie, by nas odzyskać. Pan Bóg mówi że ,,stawia przed nami dwie drogi; życie i szczęście, albo śmierć i nieszczęście” (Pwt Pr 30. 15), i chce byśmy wybrali życie w Jego Duchu, abyśmy żyli. Nie chce naszej zguby, bo stworzył wszystko aby istniało (Mdr 1.14).
Różne religie wskazują nam wiele dróg, prowadzących rzekomo do Boga. Ale Jezus wskazuje inną drogę: drogę Boga do człowieka. Tą drogą jest On sam, który mówi o sobie: Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem. I nikt nie może przyjść do Boga inaczej jak przez Niego. I czy nam się to podoba czy nie, to to jest to droga pokazana nam przez Boga. ,,Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne”(J 3.16).
Jeśli ktoś nieświadomie poddawał się uzdrawianiu przez tego typu energie kosmiczne, korzystał z kropli Bacha, lub innych podobnych metod uzdrawiania, poprzez co związał się z mocami okultystycznymi, to potrzebuje wyzwolenia. Żaden lekarz nie może w takim przypadku pomóc. Tylko Jezus może uwalniać od złych duchów (Mk.16.9). Należy szukać pomocy w Kościele (w sakramentach), lub zwrócić się o pomoc do egzorcysty. Pomocne jest również czytanie Biblii, modlitwa sercem, post, spowiedź i Komunia święta. Niestety wchodzi się w to bardzo łatwo, uzdrowienia w energoterapii wydają się być tak zachęcające, ale jest to duchowa pułapka z której wychodzi się z wielkim trudem. W pogoni za tego typu uzdrowieniami ludzie, nie zdają sobie sprawy że korzystając z takich usług, zostają wciągnięci w niebezpieczne duchowe sidła, które mogą prowadzić ich do duchowego zniewolenia i opętania, i z których tylko Jezus może ich wyzwolić. Jezus przyszedł aby zniszczyć dzieła diabła (1J 3.8). Wykupił nas za wielką cenę by wyrwać nas z pod władzy złego ducha. Jezus może wyzwalać z niewoli wroga każdego kto będzie wołał do Niego (Dz 2.21). Może odebrać złemu duchowi władzę którą on przez grzech prawnie przejął nad ludźmi, przez swoją śmierć na krzyżu i odpuszczenie tych grzechów. Bo ,,przez grzech weszła śmierć” (Mdr 2.24), przez Jezusa zaś zniszczona jest bariera grzechu i mamy przystęp do Ojca. Jezus przyszedł właśnie po to, by wyrwać ludzkość zanurzoną przez grzech pierworodny z mocy Złego i przenieść ją do Swego Królestwa (Kol.1.13).
Zakończenie
Wydarzenia z 2001 roku dały mi głębsze zrozumienie uzdrowień w energoterapii i ich tragicznych na życie duchowe skutków. Zrozumiałam też, że autentyczna miłość i szczerość ludzi zajmujących się różnego typu uzdrawianiem, może być wykorzystywana przez moce okultystyczne, jeśli przewodnikiem duchowym nie jest Jezus Chrystus, a uzdrawia jakaś niejasno określająca się istota, która tylko podszywa się pod Boga. Myślę że osoby zajmujące się energoterapią, nie są świadome jakie moce biorą w tym udział. Ludzie korzystający z ich usług nie zdają sobie sprawy z powagi zagrożenia i z dramatycznych skutków tych ,,cudownych uzdrowień”, które mogą przypłacić nie tylko utratą swojej wolności, lecz również obciążyć swoje rodziny i całe swoje pokolenie. Skutki tych praktyk często pozostają ukryte dopóki ktoś nie zacznie zbliżać się do prawdziwego Boga, o którym mówi Biblia, wtedy zaczyna się walka którą lepiej stoczyć na ziemi, gdyż stawką jest nasze życie wieczne.
Państwo N w dalszym ciągu z wielkim zaangażowaniem służą duchowi z piramidy wierząc że w nim będą mieli zapewnione życie wieczne. Pociągnęli za sobą wielu sprzymierzeńców, którzy rozpowszechniając te piramidy, świadomie lub nieświadomie brną tą samą drogą ku zatraceniu. Artykuły o piramidach Horusa i relacje posiadaczy piramid zamieszczone w internecie, wciągają w te duchowe pęta kolejne ofiary. ,,Zło” niemiłosiernie ich okłamuje by zniszczyć nie tylko ich życie i życie ich dzieci, ale całe masy ludzi. Bardzo proszę o modlitwę o nawrócenie tych ludzi, gdyż Bóg ich bardzo kocha i o zesłanie Ducha Świętego na całe rodziny. ,,Może Bóg da im kiedyś nawrócenie do poznania prawdy” (2 Tym 2.25). A jak dziś gorliwie służą duchowi kłamstwa, by mogli służyć Jezusowi. By Bóg dokończył to co zaczął i ich oświecił, gdyż poszukują oni dróg rozwoju duchowego, mają pragnienie by służyć Bogu i ludziom, ale czerpią z bardzo niebezpiecznego źródła. Jezus mówił: ,,Kto nie jest ze Mną jest przeciwko Mnie; a kto nie zbiera ze Mną, rozprasza” (Łk 11.23).
Każdy człowiek szuka czegoś, w co mógłby wierzyć, z tęsknoty za Stwórą. Przez działanie ducha złego, ludzie mają zły obraz Boga i wielu szuka w ofertach ezoterycznych, ponieważ są głodni czegoś co wypełni ich duchowe potrzeby. Obiecuje się tam samorealizację, rozwój duchowy, uzdrowienie, ale większości ludzi nie wie, kto tak naprawdę się za tym kryje i kogo dopuszczają do siebie.
Komentarze (9)
~Igor
11.02.2024, godz.14:23
Witam Was kochani w Chrystusie Panu! Dziękuję za to piękne świadectwo Miłości Jezusa Chrystusa do nas ludzi! Trzeba Dzielić się tym co dobre, trzeba mówić o Miłości Bożej, o Bożym Miłosierdziu, ale również o Zagrożeniach duchowych o których wielu Chrześcijan nie ma pojęcia! Jedynie Duch Święty może doprowadzić nas do całej Prawdy gdy Go o to prosimy, wtedy jesteśmy bezpieczni gdy jesteśmy blisko Jezusa Chrystusa, blisko Jego Serca Które chce dać nam tak Wiele! Niech Dobry BÓG błogosławi nas i prowadzi drogą Prawdy i Miłości Jezusa Chrystusa! Pokój Dobro!
~Anonim
23.05.2023, godz.11:09
Przepiękna wiara, a manipulacje szatańskie dotykają wielu, w tym kiedyś mnie. Też już od kilkanastu lat, żyję blisko Boga.
~Podaj imię lub nazwisko (nick)
16.05.2023, godz.07:19
Witam. Też jest nawrócona i ciągle się uczę... Ale to co ty zu opisujesz to pogmatwane nieźle, nie wiadomo o co chodźi 🙈
~Magdalena
13.11.2022, godz.16:34
Piękne i bardzo wartościowe świadectwo. Myślę, że wielu zagubionym pokaże natychmiast właściwą drogę do Boga, do Jezusa.
~Piotr
15.10.2022, godz.04:22
Dziękuję bardzo za świadectwo, jeden szarlatan chcial mi pomagać oczyszczać wahadełkiem szukając czy to zgodne z chrzescijanstwem trafiłem na ten artykuł i już wiem by sie pomodlić i trzymać z daleka. Świetną robota ten artykuł życzę wszystkiego dobrego
~Jutka
23.07.2022, godz.09:35
🧡
~A
04.10.2021, godz.05:55
Dziękuję za świadectwo.
~Wojtek z Białegostoku
29.06.2017, godz.07:41
Jetem taki zagubiony
~Chwała Najwyższemu Panu
10.11.2015, godz.07:36
Dziękuję