żywa Wiara

Świadectwa wiaryZOBACZ WSZYSTKIE

To był mój Anioł Stróż

autor: Grzegorz Fels

użytkownik: Admin z dnia: 2014-12-11

Niezastąpiony przyjaciel

Biblia mówi o aniołach ponad 300 razy. Ich istnienia nie sposób kwestionować. Podobnie jak faktu, że potrafią wkroczyć w życie człowieka, ratując go z opresji. Czasem ich pomocy możemy nie zauważyć. Pomagają nam bowiem bardzo subtelnie, a potem równie delikatnie usuwają się w cień.

Kiedy latem 1994 roku cudem uniknąłem śmierci w Bałtyku, odholowany na brzeg przez nieznanego ratownika, który jak nagle pojawił się na plaży, tak nagle z niej zniknął, uznałem, iż nie mógł to być nikt inny jak tylko mój Anioł Stróż. Zacząłem interesować się przykładami konkretnej pomocy ze strony Aniołów Stróżów. Ze zdziwieniem skonstatowałem, iż takie przypadki wcale nie są rzadkie.

Niewidzialny wybawca

Okazało się, że również mój przyjaciel Czesław zawdzięcza życie interwencji anioła. Znam Cześka od lat. To człowiek mocno stąpający po ziemi i pod ziemią, gdyż z zawodu jest górnikiem, dyspozytorem ruchu kopalni w randze nadsztygara. Zależy więc od niego życie i zdrowie wielu podległych mu ludzi. W pewien sobotni poranek 2004 roku, po skończonej pracy, poprosił kolegę, by ten podwiózł go samochodem na kochłowicki rynek (Kochłowice to jedna z dzielnic Rudy Śląskiej). Kiedy przybyli na miejsce, Czesiek podziękował swemu kierowcy i szybko wysiadł z samochodu, chcąc przejść na drugą stronę jezdni. Nieuważnie robiąc krok do przodu, omal nie wpadł pod koła pędzącej furgonetki. Opowiadał: Nagle poczułem, jak ktoś łapie mnie za kark i mocnym ruchem odciąga do tyłu. Pociągnięcie to było tak silne, że momentalnie straciłem równowagę. Gdyby nie samochód kolegi, o który się odruchowo oparłem, to bym na pewno się przewrócił. Szybko rozejrzałem się wokoło, żeby podziękować temu komuś za uratowanie życia, ale… nikogo za mną nie było! Gdy już nieco ochłonąłem, poszedłem pieszo do domu i kolejny raz analizowałem tę niecodzienną sytuację. Doszedłem wówczas do wniosku, że musiał to być mój Anioł Stróż. Innego wytłumaczenia po prostu nie widzę. Bardzo namacalnie zadbał o to, bym nie znalazł się pod kołami rozpędzonego samochodu.

Wśród osób uratowanych spod kół samochodu, jest również moja córka Emilia. Przed laty (w 2002 roku) opowiadała mi z przejęciem, co ją spotkało w drodze do szkoły. Tamtego dnia czekał ją sprawdzian z matematyki, dlatego idąc wolno, powtarzała sobie zadany materiał. Była tak zaczytana, że nie zauważyła, kiedy postawiła stopę na ulicy. W ułamku sekundy usłyszała piskliwy odgłos ostrego hamowania. Kiedy zaskoczona odwróciła głowę, zobaczyła pędzącą prosto na nią ciężarówkę. Zamarła w miejscu przerażona. Dziś wspomina: W tym samym momencie ktoś chwycił mnie za ramię, mocno ciągnąc do tyłu, wprost na chodnik. Ciężarówka przejechała, a ja jeszcze przez moment stałam w szoku. Odwróciłam się za siebie, żeby zobaczyć, kto mi pomógł, ale nikogo za mną nie było! W ogóle nie było wtedy na chodniku żadnych ludzi. W pobliżu nie znajdowała się też żadna brama czy boczna uliczka, w stronę której ktoś mógłby się szybko oddalić po udzieleniu mi tej niespodziewanej pomocy. Widząc to, od razu pomyślałam sobie, że był to mój Anioł Stróż. Poczułam nawet niezwykłą wewnętrzną pewność, że to był właśnie On.

Niektórzy Go widzą

Czesiek i Emilka nikogo wówczas nie dostrzegli. Spotkałem jednak i takie osoby, które ręczą, że widziały pomagającą im w opresji tajemniczą osobę. Jest wśród nich moja znajoma, pielęgniarka Grażyna, do dziś pracująca w jednym ze szpitali Rudy Śląskiej. Przechowuje ona w swej pamięci niezwykłą historię sprzed kilkunastu lat.

Jej pięcioletni wówczas syn Marcin bawił się na podwórku z kolegą, a ona wybierała się właśnie na dyżur. Wsiadając do samochodu, odwróciła jeszcze na moment głowę. Z przerażeniem zobaczyła swojego synka wbiegającego na jezdnię wprost pod pędzący w jego kierunku samochód. Sparaliżowana tym widokiem, zdążyła jedynie w myślach zawołać do nieba o pomoc. W tej samej chwili nie wiadomo skąd pojawił się dojrzały mężczyzna i jednym zdecydowanym ruchem, odciągnął dziecko na chodnik. Nie zapamiętała co prawda rysów jego twarzy, pamięta jednak do dziś, że miał on siwe, nieco dłuższe i lekko kręcone włosy. Ubrany zaś był w jasną koszulę i spodnie, a na stopach miał sandały.

Razem z mężem szybko pobiegła w kierunku Marcinka. Nic mu się nie stało, mężczyzna zaś dosłownie zniknął. Kiedy chciała podziękować mu za uratowanie życia synkowi, nie było po nim śladu. Historia z tajemniczym mężczyzną nie dawała jednak Grażynie spokoju. Gdy nazajutrz zapytała syna, czy podziękował temu panu, który go uratował, ten nieco zdziwiony zadanym pytaniem, odpowiedział: Mamo, tam nie było żadnego pana – odsunąłem się sam. Okazało się, że również mąż nikogo nie widział. Znajoma do dzisiaj jest przekonana, że to anioł uratował wówczas życie jej małemu dziecku.

tekst
Grzegorz Fels
katecheta, publicysta

„Miesięcznik Egzorcysta”: Brazylia, jakiej nie znacie!

Większości z nas Brazylia kojarzy się z katolickim krajem, którego religijność symbolizuje posąg Chrystusa Zbawiciela, spoglądającego na Rio de Janeiro z góry Corcovado. Ale Brazylia to także ojczyzna capoeiry, sztuki walki z silnymi i bardzo niebezpiecznymi wątkami okultystycznymi oraz candomblé, zwanego opętańczą religią.  „Brazylia, jakiej nie znamy” to temat przewodni lipcowego numeru „Miesięcznika Egzorcysta”, który właśnie trafił do sprzedaży. 

„Brazylijski” numer „Miesięcznika Egzorcysta” pojawia się w bardzo szczególnym momencie. Miedzy 23 a 28 lipca w Rio do Janeiro odbędą się Światowe Dni Młodzieży, które swoją obecnością uświetni sam Papież Franciszek. O przygotowaniach do tego wydarzenia, religijności Brazylijczyków oraz sytuacji brazylijskiego Kościoła Katolickiego w wywiadzie „Iskra z Brazylii” opowiada Ks. Grzegorz Karolak, polski misjonarz w tym kraju.  Według słów Ks. Karolaka: „zagrożeniem w Brazylii są sekty. Należy tu wspomnieć o makumbie (ogólne określenie wierzeń candomblé lub czarnej magii), w obrębie, której mieszczą się sekty oparte na satanizmie. To jest wielkie niebezpieczeństwo szczególnie dla młodzieży, często odurzanej narkotykami. Do rytuału makumby należy składanie ofiar z krwi zwierząt, głownie kogutów. Zdarza się również – wprawdzie bardzo rzadko, – że na potrzeby rytuałów kradzione są konsekrowane hostie. Taka hostia kosztuje od pięciu do dziesięciu tysięcy dolarów (!). 
To dzisiejsza wartość „trzydziestu srebrników”…”

Tajniki candomblé – religii powstałej z zetknięcia wierzeń afrykańskich i indiańskich z chrześcijaństwem na łamach lipcowego „Miesięcznika Egzorcysta” objaśnia Ks. prof. Andrzej Zwoliński. W artykule „Brazylijskie candomblé – religia opętańcza” tłumaczy: „cechą charakterystyczną religii afrobrazylijskich jest silne nasączenie spirytyzmem, według którego duchy pozostają główną mocą natury, a mogą się kontaktować z żywymi za pośrednictwem mediów, przekazując informacje o życiu i przyszłości.”

Do religii candomblé mocno nawiązuje capoeira, popularna również w Polsce sztuka walki połączona z elementami tańca i akrobatyki.  – „Wielu znawców tematyki zagrożeń duchowych oraz egzorcystów ukazuje niebezpieczeństwo i toksyczną duchowość ukrytą w capoeirze” – pisze Dominik Pałka w artykule „Taniec na cześć bałwanów”. 
Autor dokładnie opisuje pochodzenie capoeiry, identyfikując w niej wątki okultystyczne i spirytystyczne. Na potwierdzenia tych słów i ku przestrodze przytacza własną historię fascynacji capoeirą, która okazała się bardzo zgubna… („Czy capoeira to tylko sport?”).

Na łamach lipcowego „Miesięcznika Egzorcysta” przeczytać można także o:

- brazylijskiej Wspólnocie Przymierza Miłosierdzia, której założyciele, o. Enrique Porcu i o. Antonello Cadeddu mówią: „Prowadzimy wspólne życie z ludźmi najbardziej opuszczonymi: z bandytami, dealerami narkotyków, prostytutkami. Nocujemy razem z nimi na ulicy, żeby zabierać ich do naszych domów i głosić im miłość Boga” 
(Ks. Piotr Pierz, „Posadzić każdego na kolanach Boga”),

- historii śląskiej wizjonerki s. Dulcissimy Hoffmann (Grzegorz Fels, „Pinezki Helenki”),

- o niezwykłym zdarzeniu w miejscowości Aparecida, które dało początek kultowi brazylijskiej Czarnej Madonny (Dr Wincenty Łaszewski, „Aparecida czyli Objawiona”).

Miesięcznik Egzorcysta sprzedawany jest m.in. w salonach Empik-u, Kolportera, Ruch-u, Relay, Inmedio i Garmond Press oraz dobrych księgarniach. Wydawca zapewnia też prenumeratę krajową i zagraniczną. Więcej informacji znajduje się na stronie internetowej „Miesięcznika Egzorcysta”: http://miesiecznikegzorcysta.pl

oraz na Facebookowym profilu pisma:  https://www.facebook.com/MiesiecznikEgzorcysta

 

zobacz powiązane artykuły

Komentarze (1)

Portal zywawiara.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i wypowiedzi zamieszczanych przez internautów. Osoby zamieszczające wypowiedzi naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.

~Podaj imię lub nazwisko (nick)

27.04.2017, godz.09:01

mnie na codzień pomagają stróże. Każdy tak ma

Powiązane artykuły

Niepotrzebna pomoc

Niepotrzebna pomoc

autor: Grzegorz Fels

Kilka razy zanurzając się pod wodę, czułem w ustach jej słonawy smak. Z największym już wysiłkiem utrzymywałem się na powierzchni, pokonując zmęczenie i coraz bardziej nasilający się ból w rękach....

dodano: 2015-01-20 Admin
Komentarzy (2)