żywa Wiara

Świadectwa wiaryZOBACZ WSZYSTKIE

Moje dziecko, które zginęło podczas aborcji, było i zawsze będzie częścią mnie

autor: Brianne

użytkownik: MRak z dnia: 2023-04-03

Kiedy byłam na pierwszym roku studiów poznałam mężczyznę, który mi się spodobał. Zaczęliśmy chodzić na randki. Moja rodzina bardzo go polubiła. Pewnego razu na randce po kilku wypitych drinkach padłam ofiarą gwałtu. Po tym co mnie spotkało czułam się okropnie i miałam obrzydzenie i wstręt do siebie samej. Nie powiedziałam ani słowa moim rodzicom. Obawiałam się, że podczas procesu musiałabym publicznie przedstawić wszystkie szczegóły tego okropnego wydarzenia. Teraz wiem, że to był błąd.

W rezultacie gwałtu straciłam pewność siebie. Wiedziałam, że mama chciała, abym pozostała czysta do ślubu. Potem odnowiłam moją relację z moim byłym chłopakiem i zaczęliśmy chodzić na randki. Pewnego razu wylądowaliśmy w łóżku... Chociaż „zabezpieczyliśmy się” to antykoncepcja zawiodła. Potem zrobiłam test ciążowy, który dał wynik pozytywny. Powiedziałam o wszystkim rodzicom. Byli bardzo wściekli. Ojciec ze złością powiedział: „Zrób coś z tym”. Przez jakiś czas opierałam się. Pewnego dnia powiedziałam mu, że wyjdę za mąż za chłopaka, a innym razem, że oddam dziecko do adopcji. Rodzice uwięzili mnie w domu ponieważ wstyd im było za mnie.

Pewnego razu rozmawiali ze mną bracia. Mój starszy brat, który popierał stanowisko ojca, przekonał mnie, że jeszcze nie jestem gotowa do macierzyństwa. Mama udała się do lekarza rodzinnego. Przekonał ją, że według niektórych religii do 6 tygodnia ciąży nie ma dziecka tylko kobieta nosi w sobie zlepek komórek. Grożono mi wyrzuceniem z domu i utratą samochodu. To wszystko sprawiało, że uległam i wybrałam aborcję.

Wyznaczono mi termin zabiegu. Rodzice zapłacili za zabicie mojego nienarodzonego dziecka. Na wyznaczony dzień pojechałam do kliniki z mamą i starszym bratem. W sali zabiegowej poinformowano mnie jak będzie wyglądała procedura. Cały czas przekonywałam samą siebie, że postąpiłam właściwie. Teraz to jest mój krzyż, który będę nieść do końca życia.

Obudziłam się w sali po zabiegowej. Kiedy doszłam do siebie rodzice zabrali mnie do domu. Czułam w sobie ulgę, ponieważ byłam przekonana, że to nie było dziecko. Potem popadłam w depresję. Chcąc uwolnić się z tego okropnego stanu rzeczy upijałam się, paliłam papierosy i imprezowałam. Pewnego dnia pojechałam na trzydniowe rekolekcje. Wyspowiadałam się z grzechu aborcji i otrzymałam rozgrzeszenie.

Chociaż minęło wiele lat to nadal cierpię z powodu śmierci mojego nienarodzonego dziecka i modlę się o uzdrowienie. Czuję, że otrzymałam łaskę, dzięki której wybaczyłam sobie i tym osobom, które przyczyniły się do śmierci mojego nienarodzonego dziecka.

Aborcja okazała się najgorszą decyzją, jaką podjęłam w życiu. Chciałam pozostawić moje dziecko przy życiu i oddać je do adopcji, ale uległam presji, jaką wywierał na mnie mój ojciec.

Obecnie razem z moim mężem jesteśmy otwarci na dar nowego życia.

Brianne

Tłumaczenie z j. angielskiego: Marcin Rak

Źródło:https://www.silentnomoreawareness.org/testimonies/testimony.aspx?ID=4271

Komentarze (0)

Portal zywawiara.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i wypowiedzi zamieszczanych przez internautów. Osoby zamieszczające wypowiedzi naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.