Mój mąż poddał się wazektomii
Dziesięć lat temu mój mąż poddał się zabiegowi wazektomii. Błagałam go, aby tego nie robił. Kiedy z dziećmi wyjechałam na weekend pojechał z bratem na zabieg. Ten dzień na zawsze zapisał mi się w pamięci. Często wracam do niego, a szczególnie wtedy, kiedy jest jakieś szczególne wydarzenie w życiu moich dzieci takie jak: ukończenie roku szkolnego lub zdobycie prawa jazdy. Ubezpłodnienie męża sprawiło, że robiłam wiele rzeczy, które mogły zastąpić utraconą płodność. Zaczęłam ćwiczyć intensywnie. Chciałam być atrakcyjna i w dobrej formie. W tym wszystkim próżność przejęła nade mną kontrolę. Niewiele brakowało i przez ten grzech popadłabym w anoreksję. Przestałam być gorliwą katoliczką i mijałam się z powołaniem do bycia matką. Straciłam zaufanie do męża przy podejmowaniu decyzji w sprawach rodziny. Jednocześnie nigdy nie wyraziłam bólu, jaki miałam w sercu.
Zabieg wazektomii zmienił również mojego męża. Kariera, praca i zarabianie pieniędzy stały się jego głównym celem w życiu. Nie liczył się z Bogiem podczas decyzji, które podejmował. Zaczęłam żyć w strachu z powodu tej kontroli, jaką miał nade mną. Miałam nadzieję, że sytuacja zmieni się. Znałam nauczanie Kościoła Katolickiego w kwestiach miłości małżeńskiej i sakramentu małżeństwa. Wierzyłam, że mąż kochał mnie tak, jak „Chrystus umiłował Kościół”.
Krótko mówiąc życie stało się okropne i beznadziejne, ale nigdy nie mówiłam o tym ze względu na dzieci. Zażywałam leki antydepresyjne. Stwarzałam pozory, że żyje mi się dobrze. Miałam piątkę cudownych dzieci, duży dom, wystawne wakacje i dużo pieniędzy. Jednak wizyty u kosmetyczki, zakupy i gra w tenisa nie sprawiały mi żadnej radości. Nic nie mogło wypełnić tej pustki, która powstała na wskutek zabiegu wazektomii.
Pełnienie Woli Bożej odgrywało kluczową rolę w moim życiu. Zawsze chciałam zrobić wszystko, co Bóg oczekiwał ode mnie. Jestem w stanie porzucić wszystko i wyrzec się każdego luksusu po to, aby spełnić wolę Boga.
Po pięciu latach zaczęłam codziennie odmawiać różaniec. Modliłam się o nawrócenie męża. Oprócz tego odmawiałam różaniec za tych, którzy najbardziej potrzebowali modlitwy. Wiedziałam, że mąż nie mógł mnie kochać tak, jak chciałam. Tylko Bóg mógł wypełnić tę pustkę. Ten grzech sprawił, że mąż odciął się od łaski uświęcającej. Prosiłam go, aby wyspowiadał się i powrócił do stanu łaski. Po wielu odmówionych modlitwach i kilku atakach paniki mąż poszedł do spowiedzi. Poczuł, że Bóg mu przebaczył, ale miałam świadomość, że koniecznie należało naprawić tą krzywdę. Jednak o tym nigdy nie rozmawiałam z mężem. Nie potrafiłam powiedzieć mu, że żyłam w napięciu i strachu.
W marcu 2008 roku wysłałam taką prośbę o modlitwę do grupy kleryków, którzy udawali się na pielgrzymkę do Lourdes: „O nawrócenie mojego męża”. Dwa tygodnie później, dokładnie w 150 rocznicę objawień Matki Bożej w Lourdes, mąż wrócił do domu i powiedział, że czuł się tak, jakby „ktoś uderzył go w twarz”. Zrozumiał, że nie był szczęśliwy w tym wyścigu szczurów. Uważał, że nasz dom nie był prawdziwym ogniskiem domowym tylko zwyczajnym budynkiem. Na urodziny dostałam od niego kartkę i powiedział mi, że prezentem z tej okazji będzie zabieg odwrócenia wazektomii. Zrozumiał, że to był okropny grzech i chciał go odpokutować. Razem poszliśmy do spowiedzi, podczas której mój mąż wyznał kapłanowi, że planował poddać się zabiegowi odwrócenia wazektomii.
Nadal mam napięcia z powodu tych 10 lat cierpienia. Z drugiej strony jestem pewna, że ten czas nie poszedł na marne. Mąż uważał, że liczba posiadanych przez nas dzieci jest wystarczająca. Będziemy praktykować naturalne metody planowania rodziny, a jeśli Bóg zechce to może zmienić jego serce. Wierzyłam, że Miłosierdzie Boże może ponownie udzielić tej łaski, której tak bardzo pragnęłam. 1 sierpnia 2008, po 10 latach cierpienia i pustki w moim sercu, nadszedł czas poprawy. Wiedziałam, że święta Bernardeta, Najświętsza Maryja Panna i wszyscy aniołowie w niebie cieszyli się ze zwycięstwa po tej długiej i ciężkiej bitwie.
Operacja odwrócenia wazektomii zakończyła się sukcesem. Chciałam, aby mąż otworzył się na dar nowego życia. Kilka miesięcy po operacji pewnego dnia wrócił z delegacji. Powiedział mi, że dużo myślał o tym. Zrozumiał, że z powodu egoizmu nie chciał, abym ponownie zaszła w ciążę. Otworzył się na dar nowego życia. W rezultacie po raz szósty zaszłam w ciążę! To pokazuje, jak potężna jest modlitwa.
Kim
Tłumaczenie z j.ang. na j.pol: Marcin Rak
Komentarze (1)
~Maja
09.01.2021, godz.17:26
Moj maz tez sie poddal wazejtomii bez mojej wiedzy i zgody. Dowiedzialam sie po fakcie. Bardzo mnie to boli, to swiadectwo dodaje otuchy. Mysle ze musze sie za niego duzo nodlic.
Powiązane artykuły
Odwrócenie serca
Kiedy podjęliśmy decyzję o stosowaniu antykoncepcji, to tym samym wyrzuciliśmy Jezusa z naszego małżeństwa. Efektem tej decyzji był brak intymności i bliskości między mną a moją żoną, a także...
Jestem Kobietą
Od pięciu lat jestem katoliczką. Jednym z wielu powodów, dla których nawróciłam się na Katolicyzm, jest prawda, która jest nauczana przez Kościół Katolicki o naszej seksualności. Nie jedna osoba...
Tragiczne skutki ubezpłodnienia
Jakiś czas po porodzie razem z mężem postanowiliśmy, że nie chcemy mieć więcej dzieci. W tym czasie zbliżaliśmy się do trzydziestki. Uznaliśmy, że dwoje dzieci zupełnie nam wystarczy. Poddałam się...
Bóg uzdrowił moje małżeństwo
Modliłam się o uzdrowienie małżeństwa i tak się stało. To był jeden z najcudowniejszych momentów w moim życiu. W przeszłości razem z mężem wyrzekliśmy się Boga. Jednak nawrócenie, powrót do...