żywa Wiara

Świadectwa wiaryZOBACZ WSZYSTKIE

Nawrócenie było raną i spotkaniem

autor: Miryam Leah

użytkownik: MRak z dnia: 2020-01-14

Nazywam się Miryam Leah. Pochodzę z rodziny wyznającej Judaizm. Mój ojciec jest rabinem. Od 8 lat jestem katoliczką i zakonnicą w Zgromadzeniu Sióstr Dominikanek.

Z jednej strony moje nawrócenie było raną, a z drugiej spotkaniem. Przyjęcie chrztu oznaczało śmierć, po której znalazłam światło życia. Nawrócenie oznaczało, że osoba, którą byłam w przeszłości musiała umrzeć. Chrzest w wierze Kościoła Katolickiego sprawił, że nie jestem już częścią społeczności, do której należałam. Przyjaciele, znajomi, a także rodzina zerwała ze mną kontakt, oskarżając mnie o bałwochwalstwo, zdradę i antysemityzm. Rodzina zarzuca mi, że nawrócenie na Katolicyzm sprawiło, że po raz drugi zabiłam dziadków, którzy zginęli w Oświęcimiu. Społeczność, do której należałam twierdzi, że przeszłam do obozu wroga, który zadaje cierpienia Żydom cały czas. Oprócz tego wiele osób twierdzi, że straciłam duszę i nie mam prawa być na świecie. Dla nich moje nawrócenie było czystym szaleństwem.

Wiem, że nawrócenie nie jest nagłym wydarzeniem. To jest proces podobny do szukania ołówka trzymanego w ręce przez osobę, która ślepo rysuje linie i jednocześnie nie może dostrzec tego, co jest rysowane. Teraz wiem, że moja droga do nawrócenia na Katolicyzm rozpoczęła się, kiedy byłam dzieckiem.

Zawsze byłam zmartwiona. Szukałam czegoś, czego brakowało w wyznawanej wierze. Nie wierzyłam, że relacja z Hashem (Bogiem) jest przekazywana przez Prawo i dzięki temu można stać się wielkim lamdam (uczniem). Od dziecka słyszałam od rabinów, że kochać oznacza przestrzegać Prawo. Byłam całkowitym przeciwieństwem. Uważałam, że miłość jest osobistą relacją. Wiedziałam, że wyznawcy Judaizmu skrupulatnie przestrzegają Prawa. Dzięki temu mają relację z Bogiem. Modląc się prosiłam Najwyższego, abym mogła doświadczyć takiej obecności, jaką mieli moi przodkowie. Chciałam z Nim porozmawiać jak z przyjacielem.

13 lat temu zakończyłam służbę wojskową. Pewnego dnia we wrześniu byłam w Izraelu. Spacerując na brzegu jeziora Galilejskiego znalazłam kieszonkową książkę. To była Ewangelia. Lektura Dobrej Nowiny stała się punktem zwrotnym w moim życiu. Miałam wrażenie, że spadła zasłona, która zakrywała moje wnętrze.

Nie jest łatwo wyjaśnić jak się czuje ktoś, kto poznał prawdę. To jest łaska, której nie da się opisać. Czytając Ewangelię natychmiast zrozumiałam, że poznałam Mesjasza, który wzywał mnie po imieniu. Otaczał mnie miłością. Czułam się tak, jakbym otworzyła drzwi, przez które wleciało światło. Przez cały tydzień myślałam tylko o Nim – najwyższej miłości, która oddaje się każdemu. Podczas lektury Dobrej Nowiny miałam wrażenie, że rozmawiałam z Nim tak, jakbyśmy byli sami we wszechświecie. Przez chwilę myślałam, że chyba za dużo wypiłam.

Żaden z moich znajomych nie był chrześcijaninem. Więc nie poszłam w ślad za tym wewnętrznym przeżyciem. Byłam wstrząśnięta. Wydaje mi się, że wtedy nie byłam na tyle dojrzała, aby nawrócić się na Chrześcijaństwo. Tydzień później wróciłam do Włoch do rodziny.

Życie wróciło do normy. Przestrzegałam surowych nakazów i przykazań, które obejmowały wszystkie aspekty życia. To wewnętrzne przeżycie, które doświadczyłam w Izraelu pozostało we mnie i jednocześnie irytowało jak kamyk w bucie, którego nie da się wyciągnąć. Starałam się rzucić w niepamięć „Mesjasza” i to wszystko, czego doświadczyłam w Izraelu. W tym miejscu dodam, że wtedy nie byłam w stanie wymówić słowo Jezus. Nie chciałam, aby ktoś posądził mnie o bluźnierstwo. Jednak wszystko było na próżno. Nie mogłam przestać myśleć o Jego obecności, która dawała taki nieopisany pokój i przenosiła do cudownych horyzontów miłości, wolności i otwartości, których nie można sobie wyobrazić.

W tym czasie kiedy w myślach wracałam do Izraela i wyobrażałam sobie, że jestem chrześcijanką, czułam w sobie siłę, która sprawiała, że zaczęłam postrzegać świat inaczej. Jednocześnie byłam zafascynowana i przerażona. Przez minutę zagłębiałam się w przestrzeganiu Prawa, aby pozbyć się poczucia winy. Nie pozwalałam sobie na żadną słabostkę, umiarkowanie lub wytchnienie. Jednak im bardziej zwalczałam w sobie pragnienie bycia chrześcijanką to tym bardziej dostrzegałam, że brakowało mi czegoś najistotniejszego. Za każdym razem doznawałam porażki. Oprócz tego walczyłam z uprzedzeniem, podejrzeniem i pogardą. Wyznawcy Judaizmu mają te uczucia do wszystkiego, co nie jest związane z ich wiarą, a w sposób szczególny do chrześcijan. Według Żydów świat jest podzielony na dwie części. Jedną stanowią wyznawcy Judaizmu (sprawiedliwi), a drugą goje (innowiercy).

Mimo to Duch Święty pracował w mojej duszy bez wytchnienia.

Ostatecznie po dwóch latach wewnętrznego konfliktu doszło do wydarzenia, które pchnęło mnie do zrobienia kroku do przodu. Pewnego razu spędzałam Szabat z kuzynami i młodym chasydem, który był ich przyjacielem. Przed pójściem spać mama tak mi powiedziała: „Wiesz Miryam rodzice tego młodego chłopaka są bardzo dobrymi i pobożnymi ludźmi. Ich syn jest kohenem i rozmawiał z nami. Twój ojciec kazał mi powiedzieć ci, że chętnie udzieli mu swojego błogosławieństwa”. Zamurowało mnie. W myślach powiedziałam: „Jezu! (Wtedy po raz pierwszy powiedziałam Jego imię) Jak mogę żyć bez ciebie i tak daleko od ciebie?”. Jednocześnie zrodziło się we mnie pragnienie poznania Jezusa. Chciałam wiedzieć o Nim wszystko. Rodzice nie mieli pojęcia, co się ze mną działo. Myśleli, że zakochałam się w tym młodym mężczyźnie.

Najpierw czytałam świadectwa żydów, którzy nawrócili się na Katolicyzm. Zastanawiałam się dlaczego tak postąpili. Niestety czytając te świadectwa nie mogłam znaleźć odpowiedzi na nurtujące pytania. W przeszłości te osoby były wyznawcami Judaizmu, ale nie praktykowali swojej religii. Prawie wszyscy byli ateistami i dzieciństwo spędzili z chrześcijanami. Uświadomiłam sobie że jestem jedyną praktykującą żydówką, która stanęła przed bluszczem cierni i sama musiała sobie zrobić drogę prowadzącą do Chrystusa. Chcąc złapać tą nić ciągłości, której trzyma się każdy chrześcijanin, a której nie uznaje każdy żyd, musiałam cofnąć się o 2000 lat do czasów Jezusa. Wiedziałam że to powiązanie istniało ponieważ historia Jezusa jest związana z Judaizmem. Zawsze byli żydzi, którzy uznali Go za Mesjasza, ryzykując własnym życiem. Stopniowo poznałam życie Jezusa, Jego apostołów, słowa, czyny i myśli. Czytałam Ewangelie i Nowy Testament. Porównałam je ze Starym Testamentem. Czytałam wiele książek o Jezusie i historii Kościoła. Stopniowo odkrywałam nowy świat, który był fascynujący i nieznany.

Tak, Jezus jest prawdziwym mesjaszem, który dał nową Torę i pokój, który jest w każdym z nas. Jest naprawdę Synem Boga Abrahama, Izaaka i Jakuba. Wszystko było jasno zapowiedziane przez proroków. Szalałam z radości kiedy poznałam tą prawdę.

Wiedziałam, że Jezus prosił mnie o coś, ale nie miałam jeszcze odwagi, aby Go słuchać i pójść za Nim. Tego powodu znalazłam się w martwym punkcie. Często mówi się, że najdłuższą linią jest ta, która biegnie od głowy do serca. Ostatecznie pewnego dnia poszłam do kościoła katolickiego. W tym czasie rozpoczynała się msza święta. Usiadłam w ławce, zamknęłam oczy i powiedziałam w duszy: „Jezu, nie rozumiem już wszystkiego. Więc ty musisz przemówić do mnie. Czego pragniesz ode mnie?”

Tamtego poznałam księdza Michel'a. Wychodził z zakrystii, aby odprawić mszę. Podszedł i poprosił mnie, abym przeczytała czytanie. Byłam przestraszona i odmówiłam. Nie mogłam przeczytać czytania. Kapłan nie wiedział, że byłam żydówką, nie byłam ochrzczona i po raz pierwszy w życiu byłam w kościele katolickim. Szukałam czegoś, czego nie mogłam znaleźć. Chciałam poznać Jezusa, żyć dla Niego i zanurzyć się w Jego miłości do końca życia, ale nie wiedziałam jak. Kapłan spojrzał na mnie, uśmiechnął się i spytał, czy mogłabym zaczekać na niego po mszy. Odpowiedziałam, że tak. W tamtym momencie poczułam miłość Jezusa, która mnie ogarnęła. Postanowiłam, że zostanę chrześcijanką, która uznaje Jezusa za Mesjasza, którego nadejście ogłaszali wszyscy prorocy, a Jego zesłanie zapowiedział Wszechmogący.

Od tamtej pory regularnie chodziłam do kościoła po zakończeniu pracy. Cierpliwie Jezus pomagał mi w pojmowaniu wiary chrześcijańskiej. Jednocześnie związałam się z zakonnicami ze Zgromadzenia Sióstr Dominikanek. Po trzech latach przyjęłam chrzest w wierze Kościoła Katolickiego. Tym samym zostawiłam wszystko, aby pójść za Mesjaszem w zakonie sióstr Dominikanek. Nawrócenie oznaczało radość, nowe życie i jednocześnie wiele pytań, na które nie mogłam znaleźć odpowiedzi. Zastanawiałam się: „Dlaczego ja? Dlaczego Bóg nie wybrał kogoś bardziej wykształconego, zdolnego, inteligentnego?”. Teraz wiem, że nawrócenie nie polega na robieniu postępu. To jest proces, w którym dokonuje się przemiana. Jednocześnie jest to wąska droga, która prowadzi na szczyt. Nasze życie składa się z decyzji, dzięki którym uwalniamy się z tego wszystkiego, co nas zniewala. Dostrzegłam podobieństwo chrześcijaństwa z tym nauczaniem chasydzkim: Szabat jemy tylko to, co przygotowaliśmy w piątek. Nasze życie polega na przygotowywaniu się na wieczny Szabat, który będzie wyglądał tak, jak przygotowaliśmy go tu na ziemi przez nasze dobre uczynki i modlitwy.

Idąc drogą prowadzącą do nawrócenia wahałam się. Towarzyszył mi strach, obecność obcych bogów, tysiące spraw, których nie rozumiałam (np: Duch Święty lub Trójca Przenajświętsza). Na początku niektóre praktyki, które występują w Kościele Katolickim (np: procesja z figurami) uważałam za bluźnierstwo. Oprócz tego w Kościele ciągle szukałam charakterystycznego obiektu występującego żydowskiej tradycji. Stanęłam twarzą w twarz ze wszystkim. Miałam wątpliwości kiedy nie mogłam znaleźć powiązań pomiędzy Chrześcijaństwem a Judaizmem. Bałam się odrzucenia przez ludzi i utraty tożsamości. Obawiałam się, że katolicy nie zaakceptują mnie lub będę dla nich osobą obcą. Po za tym bałam się skrzywdzić tych, których kochałam, włączając w to moją rodzinę. Jednak z każdym krokiem, jaki postawiłam na tej drodze nawrócenia i z każdą wątpliwością zgadzałam się na wszystko. Wiedziałam, że na końcu tej drogi znajduje się światło i życie.

Nie potrafię odpowiedzieć sobie na pytanie dlaczego Jezus wybrał właśnie mnie. Wiem, że Jego miłość sprawiła, że zostałam katoliczką. Jezus walczył o mnie. Poprosił, abym wybrała Jego i przeszła przez rzekę tak, jak patriarcha Jakub i odważnie wyznała nawrócenie rodzinie. Jego wołanie było tak silne, że mogłam odpowiedzieć: „Oto jestem”. W sercu mówił, że myślał o mnie kiedy konał na krzyżu. Dał mi siłę i uwolnił z sidła śmierci. Codziennie wypełnia mnie czułością, której nigdy przedtem nie czułam. Cierpliwie uczy mnie otwartości serca dla innych tak, aby móc powitać ich bezkrytycznie. Tylko wtedy można znaleźć prawdziwe szczęście. Zostałam chrześcijanką, aby być posłuszną Jezusowi i zmartwychwstać po śmierci.

Droga do wolności, która istnieje w Kościele Jezusa Chrystusa jest długa. Wiem, że nie mogę być związana z przeszłością. Kultura żydowska, w której urodziłam się i byłam wychowywana nadal jest częścią mnie. Nie łatwo mi pogodzić ją z wiarą katolicką. Nadal mam problemy z niektórymi sakramentami i żywnością. Z trudem pracuję i poruszam się w Szabat, a także wymawiam Najświętsze Imię Jezus. Figury i obrazy nadal mnie irytują. Kilka miesięcy temu zgodziłam się na zawieszenie małego obrazu w celi, który przedstawia Trójcę Przenajświętszą. Podczas obchodów Męki Pańskiej nie jestem w stanie nawet uklęknąć przed krzyżem, ponieważ uważam ten gest za bałwochwalstwo. Wstaję i ubieram się z prawej strony, nigdy nie spożywam pokarmów bez odmówienia modlitwy i rytualnego obmycia rąk. Czasami bez wsparcia ze strony przełożonych czuję się zdezorientowana i boję się popełnić nawet najmniejszy błąd. Czuję się nieswojo kiedy nie mogę obchodzić żydowskich świąt lub nie czytam Paraszy co tydzień. Mam dreszcze kiedy słyszę, że Tora jest tak dobra jak każda inna książka. Złość czuję kiedy ktoś atakuje żydów... Mogłabym wymieniać tą litanię w nieskończoność.

Od kiedy przybyłam do Francji Bóg pobłogosławił mnie z wielką czułością. Postawił na mojej drodze życia osobę, która cierpliwie, ze zrozumieniem i bez przymusu pomaga mi, aby Jezus prowadził mnie. Stopniowo odkrywam piękno i bogactwo nowej tożsamości. Jednocześnie doświadczam wielu radości, które pochodzą z wiary chrześcijańskiej. Jezus jest ze mną. Razem szukamy sposobów na to, aby być chrześcijanką bez porzucania żydowskiej tożsamości. Czasami mam wrażenie, że żydzi i katolicy idą w parze, aby znaleźć zbawienie w Jezusie.

Jestem przekonana, że Jezus prosi mnie, abym stała się bardziej wolna i dynamiczna w wierze. Chcę kroczyć ścieżką, jaką jest Chrześcijaństwo. Jest to ścieżka miłości, która bezpośrednio prowadzi do głębi samego siebie, a prawda jest w Jezusie. Dzięki temu patrzę na innych oczami Jezusa. Ta ścieżka prowadzi do Nieba, gdzie można oglądać Boga twarzą w twarz. Tora jest jakby mistrzem, który może doprowadzić do drzwi pałacu, jakim jest Niebo. Jednak do tego pałacu można wejść przez Jezusa, który jest Mesjaszem. To od nas zależy, czy chcemy oddać nasze życie Jezusowi i pozwolić mu, aby nami kierował. Jezus nas zaprasza, ale szanuje naszą wolną wolę.

Jezus wypełnia nas miłością i prosi nas, abyśmy byli takimi, jak On. Jego miłość oznacza też, abyśmy cierpliwie znosili rany, zadane nam przez innych. Jeśli chodzi o mnie to cierpię z powodu mojej rodziny, która zerwała ze mną kontakt. Oprócz tego jest mi przykro kiedy patrzę jak wiele osób nie idzie za Prawdziwym Światłem, które prowadzi do Ziemi Obiecanej. Jednak wybór Najwyższego jest nieodwołalny. W swoim miłosierdziu i miłości wybrał Izrael. Jestem przekonana, że pewnego dnia żydzi uznają, że Jezus jest Mesjaszem, ponieważ jest miłością. Wiem o tym doskonale, ponieważ doświadczam tej miłości każdego dnia.

Dlaczego jestem katoliczką? Ponieważ Kościół Katolicki wzywa i zaprasza żydów do stóp Krzyża. Oprócz tego zaprasza chrześcijan do spotkania z nimi jak ojciec z synem marnotrawnym. Rabini głoszą, że wybór życia oznacza przestrzegać Prawo. W Jezusie i w Kościele Katolickim odkryłam, że wybór życia oznacza być otwartym na cierpienie i kochać innych tak, jak Bóg ukochał świat, że Syna Swego jedynego dał.

Miryam Leah

Tłumaczenie z j.ang. na j.pol: Marcin Rak

Źródło:http://www.catholicsforisrael.com/articles/testimonies/120-he-clothed-me-with-garments-of-salvation

Komentarze (0)

Portal zywawiara.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i wypowiedzi zamieszczanych przez internautów. Osoby zamieszczające wypowiedzi naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.