Chciałam być postępowa
Ja i mój mąż wzięliśmy ślub kościelny w lipcu 1969 roku. Kilka tygodni przed zawarciem sakramentu małżeństwa uczęszczaliśmy na katechizację przedmałżeńską. Podczas jednych zajęć ksiądz powiedział nam, że prawdopodobnie Kościół zmieni swoje stanowisko w kwestii stosowania antykoncepcji. Jednak na początku razem z mężem postanowiliśmy, że nie będziemy ryzykować i stosować żadnej antykoncepcji. Od samego początku naszego małżeństwa razem z mężem chcieliśmy mieć 6 dzieci. Przeczytaliśmy książkę o metodzie kalendarzykowej, która należała do mojej mamy.
Miesiąc po ślubie zaszłam w ciążę, a po 9 miesiącach przyszedł na świat nasz pierwszy syn. Po porodzie mój osobisty lekarz ginekolog zachęcił mnie do stosowania pigułki hormonalnej. Zgodziłam się, bo chciałam być „nowoczesną” i „postępową” kobietą, a nie osobą za bardzo przywiązaną do Kościoła Katolickiego. W rezultacie straciłam zainteresowanie współżyciem, co jest powszechnym skutkiem ubocznym stosowania antykoncepcji hormonalnej. Jednak mój lekarz zapewnił mnie, że jest to efekt „skrupulatnego” sumienia, które jest rezultatem surowego katolickiego wychowania. Mój ginekolog dodał, że powinnam cieszyć się, że mam takiego dobrego męża. Przestałam zażywać pigułki antykoncepcyjne ponieważ obawiałam się dalszych efektów ubocznych. W rezultacie po raz drugi zaszłam w ciążę i urodził się nam drugi syn.
Kiedy moje drugie dziecko przyszło na świat mój mąż skarżył się, że byłam dla swoich dzieci bardziej jak siostra niż matka. Mnie też to zastanawiało ponieważ czułam się wobec moich dzieci taka odłączona. Potem dowiedziałam się, że taki dystans jest kolejnym skutkiem ubocznym stosowania antykoncepcji hormonalnej.
Po narodzinach naszego drugiego dziecka zaczęłam stosować wkładkę domaciczną, popularnie zwaną spiralą. Nadal chciałam być kobietą bardziej „nowoczesną”, a nie za bardzo przywiązaną do Kościoła. Jednak pewnego dnia zdarzyło się coś, co zmieniło nasze życie.
Pewnego dnia poszłam odebrać pocztę ze skrzynki na listy. Tam znalazłam egzemplarz katolickiego magazynu ALL. Nie wiedziałam, skąd to pismo się tam wzięło. W tym magazynie przeczytałam artykuł ojca Paul'a Marx'a, OSB, w którym zakonnik wyjaśnił że wkładka domaciczna powoduje śmierć dziecka w okresie płodowym. Mimo to, że ten artykuł wiele mi wyjaśnił i wspomniał o naturalnych metodach planowania rodziny to nadal stosowałam spiralę przez następne kilka miesięcy. Świadomie trwałam w grzechu ciężkim. W tym czasie miałam zupełnie „inne” krwawienie miesiączkowe. To mnie bardzo zaniepokoiło.
W 1974 roku dostałam silnego poczucia winy i wyrzutów sumienia. One wynikały ze stosowania wkładki domacicznej. Natychmiast udałam się do lekarza i domagałam się usunięcia jej z mego organizmu. Lekarz mówił mi, że bez niej mogę zajść w nieplanowaną ciążę, ale mnie to nie obchodziło.
Zamówiłam książkę autorstwa John'a Kippley'a. Dzięki tej lekturze wspólnie z mężem nauczyliśmy się metody objawowo termicznej, którą zaczęliśmy stosować. Po pewnym czasie planowo zaszłam w ciążę i urodził się nasz trzeci syn. Chociaż ciąża przebiegała trudno, gdyż wystąpiła nieprawidłowość łożyska przodującego to moje dziecko urodziło się całe i zdrowe.
Przez następne 6 lat stosowaliśmy z mężem metodę objawowo termiczną. Po tym czasie urodził się nasz czwarty syn. Jednak w 1978 roku zaczęłam dostawać nagłych ataków paniki. Moje serce zaczęło bić tak gwałtownie, że czułam, że albo umrę, albo stracę przytomność. Często popadałam w depresje, byłam bardzo rozdrażniona, szczególnie wtedy, kiedy myślałam o głębokiej i osobistej relacji z Bogiem. Ostatecznie dzięki Łasce Bożej przeżyłam głębokie nawrócenie. Stałam się wierzącą i praktykującą katoliczką. Myślałam, że wszystko ze mną jest w porządku. Jednak co tydzień dostawałam dokuczliwych i powtarzających się ataków depresji. Za każdym razem kiedy czytałam świadectwa kobiet, które dokonały aborcji czułam się bardzo poruszona. Myślałam, że te ataki depresji Bóg stosuje po to, abym zaczęła działać w organizacji Pro – Life. Poddałam się terapii psychologicznej, aby poznać źródło tych ataków. Jednak ta terapia nie przyniosła oczekiwanych efektów. Międzyczasie na świat przyszło nasze piąte dziecko. Tym razem była to dziewczynka. Byliśmy bardzo szczęśliwi z mężem, że współpracowaliśmy z Bogiem przez stosowanie naturalnych metod planowania rodziny, a także nasza miłość do nas się zwiększyła.
W czerwcu 1987 roku razem z mężem założyliśmy apostolat pod nazwą The Leaven. Czuliśmy, że Bóg chciał, abyśmy go tak nazwali, aby uhonorować tych, którzy szanują Stwórcę przez przyjęcie nauczania zawartego w encyklice świętego papieża Pawła VI Humanae Vitae. Mieliśmy nadzieję, że wspólnie z mężem będziemy organizować rekolekcje rodzinne, aby pomóc innym w zrozumieniu jak małżeństwo może być wspaniałe. Sami to odkryliśmy po tym jak zaakceptowaliśmy prawdę zawartą w tej encyklice.
Z początku nie mieliśmy pojęcia jak wystarczająco zaufać Bogu, abyśmy mogli prowadzić ten apostolat. Jednocześnie brakowało nam pieniędzy na rozpoczęcie działalności. Poszliśmy drogą oficjalną. Dostaliśmy pozwolenie od księdza biskupa z naszej diecezji, a pewien ksiądz został naszym opiekunem duchowym.
Jednocześnie byliśmy zakłopotani i uważaliśmy, że nie mogliśmy zaufać naszym inspiracjom. Więc postanowiliśmy, że będziemy mieli powierzchowną modlitwę i mniej intensywne zaangażowanie w Kościele. Obawiałam się, że być może byliśmy aroganccy. Chociaż chodziłam codziennie na mszę świętą i przystępowałam do Komunii Świętej to trzymałam się z dala od głębokiej modlitwy i relacji z Bogiem.
Ostatecznie nie mogłam znieść tego dystansu. Postanowiłam pogłębić moją wiarę i życie modlitewne. W tym celu pomógł mi ksiądz, który był moim duchowym opiekunem.
Pewnego dnia na internecie chciałam poczytać coś o świętej Edycie Stein, do której mam wielkie nabożeństwo. Tam przez przypadek natrafiłam na stronę, której zawartość bardzo mi pomogła. Na tej stronie internetowej przeczytałam kilka artykułów dr Dominic'a Pedulla, które dotyczyły moich symptomów, depresji i emocjonalnego załamania, które odczuwałam pomimo mego nawrócenia.
W miarę upływu czasu moje życie modlitewne pogłębiało się, a dawne inspiracje zwiększyły się do odnowienia mojego zaangażowania się w apostolat The Leaven. Mój duchowy opiekun zachęcił mnie, aby sponsorować wydarzenie parafialne, które miało promować czystość w mojej diecezji. Kiedy zaczęłam nagłaśniać to wydarzenie to dostawałam prośby o przedstawienie mojego osobistego świadectwa.
Kiedy zaczęłam tworzyć moje osobiste świadectwo podświadomie przypomniała mi się ta „dziwna menstruacja” jaką miałam w połowie lat 70-tych. Wtedy zrozumiałam, że prawdopodobnie popełniłam aborcję. Moja intuicja podpowiedziała mi, że wtedy zabiłam naszą pierwszą córkę. Ona miała być naszym szóstym dzieckiem kiedy braliśmy ślub. Zrozumiałam, że w moim świadectwie będę musiała przedstawić aborcję, którą dokonałam stosując spiralę. Kłamstwem antykoncepcji jest to, że aborcja jest milcząca.
Szukałam uzdrowienia duchowego. Wyspowiadałam się z mojego zaniedbania, które polegało na celowym odrzuceniu lektury encykliki Humanae Vitae, którą mój ojciec zostawił bez słowa na stole jadalnym podczas pierwszej wizyty w domu po moim miesiącu miodowym. Wyznałam również na spowiedzi te wszystkie świętokradzkie komunie święte, do których przystąpiłam kiedy stosowałam środki antykoncepcyjne. Kiedy wyspowiadałam się z tego wszystkiego uwolniłam się od poczucia winy i poczułam się wolna. Szanuję Boga za to, że jest tak miłosierny. Dziękuję mu za apostolat, który pozwala nam dotrzeć to tych osób, które podobnie jak my zostały skrzywdzone w wyniku stosowania antykoncepcji. Dziękuję Bogu za to, że nas uzdrowił, a także że my jesteśmy narzędziami uzdrowienia innych.
Wiem, że będę mówiła o antykoncepcji i aborcji pod względem bardziej osobistym niż to sobie wyobrażałam. Rozumiem teraz dlaczego z początku nie mogłam zrealizować tego apostolatu ponieważ w głębi serca miałam grzech, który musiał być wyznany na spowiedzi. Jestem bardzo wdzięczna za pracę ojca Paul Marx'a i dr Pedull'a.
Antykoncepcja krzywdzi kobiety. Jednak nasz Bóg jest Ojcem miłosierdzia, który wybacza i uwalnia nas z mocy grzechu tak, abyśmy otwarli się na jego łaskę. Matka Boska była wolna od grzechu pierworodnego. My przez wiarę w Jezusa Chrystusa i skruchę za grzechy jesteśmy oczyszczeni i odnowieni jak nasz Zbawiciel.
Juliana Davis
Tłumaczenie z j.ang. na j.pol: Marcin Rak
Źródło:http://www.silentnomoreawareness.org/testimonies/testimony.aspx?ID=1320
Komentarze (1)
~Aneta
03.03.2024, godz.06:17
Piekne Swiadectwo, jak wiele kobiet to stosuje, wiele nieswiadomie, a aborcja to nie tylko smierc dziecka, ale po wolna smierc duchowa matki, Ci co pozwala ja na aborcje nie Maja pojecia jak to rani Boga. I czlowieka. Dziecko to Dar.
Powiązane artykuły
Antykoncepcja prawie zniszczyła moje małżeństwo
Po krótkim czasie zauważyłam skutki uboczne stosowania tej pigułki antykoncepcyjnej, o których nikt mi nie powiedział. Miałam dziwne wahania nastroju. Czułam się tak, jakbym była na karuzeli....
Antykoncepcja spustoszyła moją seksualność
Myślałam sobie tak: "Wprawdzie współżycie seksualne jest zarezerwowane dla małżeństwa, ale można współżyć z tym mężczyzną, z którym potem założy się rodzinę". Wtedy nie rozumiałam pełnej piękności...
Chciałam zmienić nauczanie Kościoła Katolickiego w kwestii stosowania antykoncepcji
Przed moim nawróceniem byłam umiarkowaną katoliczką. Chciałam zmienić nauczanie Kościoła Katolickiego w kwestii stosowania antykoncepcji. Uważałam, że stanowisko Kościoła Katolickiego w tej...
Czy rodzice stosujący antykoncepcję mogą nauczyć swoich dzieci cnoty czystości?
Ci, którzy od wielu lat zajmują się kwestiami związanymi z obroną życia wiedzą, że podstawą cywilizacji śmierci jest antykoncepcja i nadużycia w ludzkiej seksualności. Istnieje wiele kwestii, w...
Nigdy więcej antykoncepcji
Utrata mojego nienarodzonego dziecka okazała się punktem zwrotnym. Tego było za wiele. Stanowczo powiedziałam mojemu mężowi: - Nigdy więcej antykoncepcji! Jeśli będziesz stosował prezerwatywy to...
Doświadczyłam Bożej Łaski
Bóg odmienił nasze małżeństwo. Razem z mężem zrozumieliśmy, że pożycie małżeńskie powinno skupiać się na dawaniu niż na braniu. Tego nauczyły nas naturalne metody planowania rodziny. Zrozumieliśmy,...