Najkrócej o... macierzyństwie i ojcostwie
To książka o powołaniu do bycia ojcem i matką. Postanowiłem ją napisać, bo w naszych czasach kwestia rodzicielstwa i płodności stanęła na głowie. Płodność traktuje się dziś jak zakaźną chorobę, zacięcie zwalczaną i tępioną w popłochu proszkami i spiralkami.
Z jednej strony mamy pary, które domagają się prawa do mordowania żyjących owoców swojej zdrowej, naturalnej płodności, z drugiej - takie, które twierdzą, że mają prawo do kupowania i wstrzykiwania sobie zamrożonych zarodków dzieci poczętych in vitro. Dzieci stają się więc własnością rodziców - czasem pożądaną, a czasem niechcianą.
Tymczasem ojcostwo i macierzyństwo jest darem i powołaniem, które trzeba umieć przyjmować, pielęgnować w sobie i nieustannie aż do śmierci odnawiać. Jeśli tego nie robisz, stajesz się rodzicem toksycznym.
Po łacinie toxicum, a po grecku toksikon to trucizna do zatruwania strzał. I często tak właśnie jest, że rodzice strzelają zatrutą strzałą do dziecka - żeby się usunęło, żeby nie przeszkadzało im w karierze, w podróżowaniu, w życiu.
Wielu młodych ludzi uważa dzisiaj, że to powołanie jest kompletnie niemożliwe do zrealizowania, wielu też jest do jego podjęcia kompletnie nieprzygotowanych.
Skoro sięgnąłeś po tę książkę, to znaczy, że albo już dzieci masz, albo chciałbyś je mieć. Po pierwsze, zadaj więc sobie w ogóle pytanie, dlaczego. Bo nie wystarczy chcieć dziecka dlatego, że sąsiedzi też mają, nie, to nie tak.
Powołanie do rodzicielstwa musi być traktowane jako powołanie życiowe, a to znaczy, że przestaje się liczyć dobro rodzica, a zaczyna się liczyć dobro dziecka. Powołanie, które zaproponował ci Chrystus i na które ty się zgodziłeś, jest najważniejsze na świecie.
Oznacza to, że wszystko inne w twoim życiu musi być temu podporządkowane. Kiedy tak podchodzisz do swego rodzicielstwa, wtedy dziecko jest twoim największym skarbem. I to wcale nie znaczy, że masz bezmyślnie i bezkrytycznie spełniać każdą zachciankę swojej latorośli, tylko że musisz umieć dla jej dobra oddać i poświęcić wszystko.