żywa Wiara

KazaniaZOBACZ WSZYSTKIE

Życie wieczne

autor: o. Augustyn Pelanowski OSPPE

użytkownik: Admin z dnia: 2011-08-04

W ciągu naszego życia nosimy w sobie takie pragnienie, aby zakosztować pełnego szczęścia, odpoczynku, być zaproszonym na ucztę. Bóg czyni wiele dla nas w ciągu naszego życia by poprawić naszą dolę, nasz los ale nie chodzi tylko o to by poprawić naszą sytuację  fizyczną, intelektualną, materialną czy emocjonalną. Działanie Boga w naszym życiu ma spowodować że spojrzymy głębiej i dostrzeżemy że Bóg jest duchową ucztą, jest weselem serca i już tutaj na ziemi możemy zakosztować jak słodki jest nasz Pan.
31:50
Życie wieczne... (nr 1)

Komentarze (2)

Portal zywawiara.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i wypowiedzi zamieszczanych przez internautów. Osoby zamieszczające wypowiedzi naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.

~szuka

04.10.2012, godz.04:19

Jeśli tym, co piszę kogoś zasmuciłam, to przepraszam. Nie mam monopolu na prawdę.Myślę,że wiara to długa wędrówka, podczas której uczciwość skłania do nieustannych poszukiwań prawdy (przede wszystkim o sobie) i rzadko się stwierdza,że się już "znalazło". Perspektywa życia wiecznego nadaje sens tej wędrówce. Wędrówkę dostałam od mojego dobrego Boga i i chcę walczyć o to, żeby była jak najpiękniejsza i jak najbardziej moja, a nie opatrzona przeróżnymi szyldami. W końcu wyrył moje imię na swoich dłoniach.

~szuka

03.10.2012, godz.03:42

no tak...ale poza tymi, którzy "garściami chcą z ziemskiego życia brać" jest ogromnie wielu, którzy nawet nie wiedzą , że cokolwiek można wziąć. Kiedy słyszą w kościele, że nie warto się starać o szczęście ziemskie, to takie słowa utwierdzają ich w pozostawaniu w stanie czekania, aż "to się wszystko skończy", co też jest rodzajem usprawiedliwionego wygodnictwa - może rodzić pogardę do tych, którzy chcą czerpać z życia ziemskiego radość i przyjemność. Ogromne zaangażowanie religijne i pobożność nas- kobiet, mających w pogardzie własnych mężów...ileż takich przypadków. A przecież Bóg jest w człowieku. Myślę, że warto nauczyć wzgardzonych czerpać radość z ziemskiego życia, nauczyć dopominania i się i dbania o zachowanie własnych granic godności choćby i z ambony. Niekiedy uczenie się czerpania przyjemności z życia jest ciężką pracą...A o ileż milsza jest żona,która kocha TO ZIEMSKIE ŻYCIE od tej, która go nienawidzi.Chciałabym, aby kiedy umrę ja czy mój mąż...to żeby żadne z nas podczas pogrzebu nie mówiło w głębi duszy "uffff", tylko płakało szczerymi łzami po historii naszej miłości.