studentka
Byłam dziś w kościele na Mszy świętej. Rekolekcje akademickie, więc kościół pełen ludzi.
Jestem osobą na tyle „wychowaną” w katolickich wspólnotach, że zbytnio nie krępuję się głośno odpowiadać księdzu podczas Mszy, śpiewać pieśni, które znam, czy składać ręce na Ojcze nasz. W czasie trwania liturgii zaczęłam nieznacznie zerkać na ludzi, gdyż nie bywam zbyt często w tej parafii. Zobaczyłam twarze, które wyrażały zamknięcie, osoby, które nie otwierały ust.