żywa Wiara

ArtykułyZOBACZ WSZYSTKIE

O Judaszu, a właściwie o przebaczeniu

autor: Tad Urbanik

użytkownik: admin z dnia: 2023-04-05

  Ogólnie potępiony. Zły człowiek. On wydał Jezusa. Jak mógł.  No właśnie: czy mógł nie wydać Jezusa? Jak wtedy potoczyłaby się historia zbawienia? Czy Jezus dożyłby spokojnej, ziemskiej starości opowiadając o Królestwie Niebieskim? Czy po „normalnej” ludzkiej śmierci, ze starości, zmartwychwstałby? Czy zmartwychwstałby jako staruszek czy młody mężczyzna? Jako staruszek: czy byłby wtedy wiarygodny? Bo jeśli mam w Przyszłym Świecie być staruszkiem z bólem nogi, łupaniem w krzyżu to czy jest to nadzieją?  A gdyby zmartwychwstał jako młody mężczyzna: może trudno byłoby uwierzyć, że to ten sam Jezus – tylko jak był młodszy. Może byłoby dużo więcej wątpiących, sceptyków, że ten młody to ktoś podstawiony?  Nie wiem, ale czasami tak się zastanawiam. Dochodzę do wniosku, że Judasz był potrzebny, że odegrał ważną rolę w zbawieniu. Tylko jego rola była niechlubna. Potępiamy go, ale na kogoś musiało trafić. Trafiło na niego.
 
Jan Paweł II podejmując tajemnicę Judasza i sprawy wiecznego potępienia przyjął: Którzy to będą [potępieni]? Na ten temat Kościół się nigdy nie wypowiadał. Jest to niezgłębiona tajemnica pomiędzy świętością Boga a ludzkim sumieniem. Milczenie Kościoła jest więc w tym miejscu jedynym właściwym stanowiskiem chrześcijanina.¹
 
Podobnie sprawę przedstawia Benedykt XVI. Papież najpierw mówi o tajemnicy wyboru Judasza przez Jezusa, by następnie dodać: Jeszcze bardziej tajemniczy jest jego wieczny los, skoro wiemy, że Judasz „opamiętał się, zwrócił trzydzieści srebrników arcykapłanom i starszym i rzekł: «Zgrzeszyłem, wydawszy krew niewinną»” (Mt 27, 3-4). Wprawdzie oddalił się później, aby pójść się powiesić (por. Mt 27, 5), nie do nas należy wymierzenie jego czynu, zdając się na nieskończenie miłosiernego i sprawiedliwego Boga.²
 
  Dziś też spotykamy ludzi, których czyny są złe. Najbardziej są złe, kiedy dotykają nas bezpośrednio. Wtedy łatwo jest kogoś potępić. Przypiąć mu łatkę: gbur, prostak, bandzior, łajdak,… A co więcej wiadomo o nim? Jeśli nawet pobudki do działania były przerażające, to co wiemy o jego zachowaniu potem? Może żałuje tak bardzo, że łzy żłobią mu wgłębienia na policzkach? Może ciągle idzie na kolanach by przeprosić za wyrządzoną krzywdę? Może w tamtym dniu skończyło się jego życie, bo zrozumiał swą winę? Może tak miało wyglądać jego nawrócenie? Może to był jedyny sposób byś i ty się mógł zmienić?
A ty kim jesteś? Tym, który cierpi i ciągle nosi bagaż winy „swojego Judasza” ? Na plecach masz odciski, od własnego plecaka nieprzebaczenia. W sumie dobrze ci z tym. Opowiadając o swej krzywdzie, stajesz się większy, pysznisz się nią. Nawet nie zastanawiasz się: przebaczyć czy nie? Piotr, który pewnie miał wątpliwości, przynajmniej zapytał: Panie, ile razy mam przebaczyć? 
  Czy o to chodzi by pielęgnować nieprzebaczenie? Nie. Przebacz. Wyrzuć ten niepotrzebny ciężar. To nie znaczy, że masz zapomnieć czy udawać, że nic się nie zdarzyło. Przebaczyć to znaczy  żyć mądrzej. Nie nosić ze sobą tego  zbędnego bagażu. Przebaczyć to znaczy powstać i iść dalej przez życie. Nie oglądać się na to czego już zmienić nie można. Żona Lota nie mogła rozstać się z przeszłością. Zastygła w niej. Chcesz tego samego?  Przebaczyć to znaczy nie szukać odwetu, bo to prowadzi do eskalacji nienawiści. Ona staje się sensem życia, ale czy po to żyjesz by nienawidzić? A gdzie radość, czy dla niej już nie będzie miejsca? A pokój? Chcesz życie zamienić na kłębek nerwów, który przeciwnie do robótek ręcznych, z upływem czasu staje się coraz większy? 
 
  Było dwóch braci. Każdy został skrzywdzony. Każdy miał innego krzywdziciela. Jeden mocnego mężczyznę. Drugi słabą kobietę. Obaj nie chcieli przebaczyć. Może uważali, że przebaczyć to znaczy okazać słabość? Każdy dostał ostrzeżenie od Boga: nie tak was uczę, zawróćcie z tej drogi. Jeden zawrócił, a drugi nie. Właściwie ten drugi też zawrócił: na łożu śmierci, która przyszła gdy jeszcze nie chciał umierać. Ten, który zawrócił po pierwszym ostrzeżeniu, nie stał się ani głupszy ani gorszy. Przebaczył – stał się silniejszy. Jego życie nabrało sensu, a źródło Bożej łaski zaczęło mocniej bić. Kiedyś powiedział: gdyby Bóg nie użył tego najmocniejszego, ziemskiego argumentu – nigdy bym nie przebaczył szukając odwetu.
Przebacz i nie czekaj na skrajne sytuacje, które mogą cię przerosnąć. Przebacz, a życie naprawdę stanie się piękne. Przebacz, a zobaczysz, że wszystko ma sens. Przebacz, a wyprostujesz przygarbione ciężarem plecy i nareszcie ujrzysz jasność świata. Przebacz, a wtedy sprawy nie do rozwiązania, zaczną się same rozwiązywać. 
 
  Spróbuj, może warto zrzucić z siebie garb nieprzebaczenia? Jak ci będzie za lekko, zawsze możesz go sobie znowu założyć. Tylko po co? 
 
 
 
¹ Przekroczyć próg nadziei. Jan Paweł II odpowiada na pytania Vittoria Messoriego, Lublin 1994, s. 140 
² cyt. za KAI: „Benedykt omawiał postać Judasza Iskarioty” (polski przekład papieskiej katechezy podczas audiencji ogólnej 18 października 2006 r.), źródło: http://www.kai.pl/nowyserwis/doc.txt?id=3693472cyt. za KAI: „Benedykt omawiał postać Judasza Iskarioty” (polski przekład papieskiej katechezy podczas audiencji ogólnej 18 października 2006 r.), źródło: http://www.kai.pl/nowyserwis/doc.txt?id=369347

Komentarze (1)

Portal zywawiara.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i wypowiedzi zamieszczanych przez internautów. Osoby zamieszczające wypowiedzi naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.

~Garbaty

28.04.2023, godz.05:32

Czy ktoś ma patent jak "zrzucić garb nieprzebaczenia"?