Walka duchowa
Listopad to miesiąc poświęcony pamięci zmarłych. Nawiedzamy cmentarze, zapalamy znicze. Stojąc nad grobami bliskich, prosimy o dar życia wiecznego dla nich. Pamiętamy bowiem, że oni faktycznie mogą liczyć już tylko na nas, na nasze odpusty i modlitwy. Z kolei dla nas, żyjących, z jednej strony jest to dobry czas na rewizję życia i odkrywanie prawdy o własnym zmaganiu się ze złem, z drugiej – na zastanowienie się, jak żyć, by wybierać dobro.
Powroty do Chrystusa
Dzisiaj „walka duchowa” to określenie dość rzadko spotykane. Kojarzy się raczej z zamierzchłymi czasami. Niekiedy wolimy unikać takich sformułowań, aby nas nie niepokoiły lub nie wyprowadzały z tak zwanej strefy komfortu. Jezus naucza nas jednak od początku swojej publicznej działalności, że istnieje realne, osobowe zło, które pragnie, żebyśmy odrzucili Boga. Nie ma ono oczywiście władzy nad nami. Męka, śmierć i zmartwychwstanie naszego Pana dały nam bowiem wolność. Szatan może jedynie tak ustawiać scenę naszego życia, abyśmy łatwiej upadali, ale nie może nas do niczego zmusić.
W życiu Pauliny Jaricot, szczególnie w czasie jej młodości, także możemy zauważyć elementy walki duchowej, np. w tych obszarach jej życia, które zostały zdominowane przez kompleksy. Nieuporządkowane pragnienie znajdowania się w centrum uwagi spowodowało, że szybko wybrała drogę próżności. Jednak serce, które pozostało blisko Boga, nieustannie ją z tej drogi zawracało.
Założycielka Żywego Różańca odznaczała się wyjątkową czujnością, jeśli chodzi o wykrywanie pokus. Nawet jeżeli próbowała zagłuszyć wyrzuty sumienia, te nie pozwalały jej na dłuższy czas oddalić się od Boga i sprowadzały ją z powrotem do kratek konfesjonału. Ciągnęło ją w kierunku atrakcji świata, ale jednocześnie miała wielkie pragnienie trwania przy Chrystusie Eucharystycznym. Jej walka duchowa polegała na unikaniu okazji do grzechu i powracaniu w pokorze do Stwórcy.
Bóg nas ratuje
W naszych zmaganiach z pokusami nie jesteśmy sami. Bóg nieustannie nam towarzyszy i pomaga nam zrozumieć okoliczności życiowe, które wydają się nam trudne. W życiu Pauliny doświadczenia choroby i cierpienia nierzadko były momentami opamiętania się i powrotu do Boga.
W jednym z listów pisze: „Nie przerażajmy się… Wszystko, co gorzkie, w tym ofiarowanym życiu zostało złagodzone, przechodząc przez serce Jezusa. Jeśli w duchu często stajemy na świętej górze, gdzie nasz dobry Mistrz dopełnił naszego uzdrowienia przez swoje rany, a umierając za nas, dał nam życie, ileż wzruszających okoliczności skłoni nas do wejścia w ten nowy, ziemski raj, z którego na wszystkich wylewają się rzeki łask i życia”.
Często lubimy powtarzać popularne zdanie, że zdrowie jest najważniejsze. Jednak w kontekście walki duchowej najpierw trzeba rozważyć, czy jeśli otrzymałbym uzdrowienie ze wszystkich chorób i dolegliwości, to czy wtedy nie uległbym łatwiej pokusom świata. Nie trudno wyobrazić sobie sytuację, że chory prosi Boga o uzdrowienie, trwa na modlitwie i ostatecznie otrzymuje łaskę. Jednak potem szybko zapomina o niej i oddaje się grzechom tylko dlatego, że ma już siły, żeby je popełniać. Perspektywa wiary pozwala nam, tak jak Paulinie, dostrzec obecność Boga w różnych, czasami trudnych, doświadczeniach i Jego moc chroniącą nas od złego.
Pokuta i pojednanie
W walce duchowej pomocna jest także pokuta i otwartość na spowiednika. Założycielka Żywego Różańca także poszukiwała odpowiedniego kierownika duszy. Bóg zaplanował dla niej ks. Jeana Würtza. Ten ocalony od wyroku śmierci duchowny szybko zyskał w Lyonie rozgłos jako wybitny kaznodzieja i spowiednik.
Zaciekawiona Paulina uczestniczyła w naukach głoszonych przez nowego kaznodzieję. Pewnego razu, przeżywając rozterki duchowe, zapytała go, co to jest próżność. On natychmiast w prostych słowach oznajmił jej, że polega ona „na stawaniu się idolem dla innych i byciu pochłoniętym miłością wobec tego, co więzi serce, podczas gdy Bóg zaprasza do kierowania się ku górze”. Po tych prostych słowach znalazła w nim stałego spowiednika.
Każdorazowe wyznanie grzechów, ale także podzielenie się doświadczeniem zmagań duchowych i innych trudności dawało jej ogromną wolność wewnętrzną. Szatan woli, żeby dusza trzymała pokusy w tajemnicy, by dalej zniewalały serce. Wypowiedzenie przed kapłanem własnych pokus jest ogromną pomocą w walce duchowej.
Troska o dobro
W zmaganiach ducha skupiamy się przede wszystkim na aspekcie negatywnym, walce z pokusami. Jest jednak jeszcze drugi ważny jej wymiar – troska – o wypełnianie dobra polecanego nam przez Boga. Kiedy Paulina odkryła, że Bóg zaprasza ją do realizacji nowego, dobrego dzieła, jakim miał być Żywy Różaniec, od razu pojawiły się na jej drodze przeszkody. Gdy zapragnęła zatwierdzenia stowarzyszenia przez biskupa, napotkała opór niektórych księży, którzy zarzucali jej próby niszczenia tradycyjnej pobożności maryjnej. Mimo że początkowo podłamała się trudnościami, jednak za radą spowiednika przyjęła w pokorze wszelkie oskarżenia i powoli wyjaśniała cele nowego ruchu, który miał odrodzić moralnie katolików.
W naszym życiu bywa podobnie. Każdego dnia przychodzą do nas dobre natchnienia, od tych najprostszych – jak powiedzenie komuś dobrego słowa – przez małe dobre uczynki, po czasami wielkie dzieła, do których wzywa nas Bóg. Jeśli spadają na nas od razu jakieś trudności i przeszkody, to może być znak, że rozpoczyna się walka duchowa. Szatan chce nas zniechęcić, pokazać, że spełnienie woli Boga jest niemożliwe.
Nieraz przeżywamy kryzysy, np. w małżeństwie. Być może małżonkowie słyszą wówczas podszepty Złego, że nie warto jeszcze raz próbować, że to nie ma sensu. Wtedy właśnie widać wyraźnie, jak ciężko jest wybierać dobro, jakim zmaganiem jest nie tylko walka z pokusami, lecz także podejmowanie wyborów zgodnych z wolą Ojca w niebie.
Zadania na listopad:
Jeśli będzie to możliwe, nawiedzę cmentarz i pomodlę się dziesiątkiem Różańca – tajemnicą Zmartwychwstania Pana Jezusa – w intencji zmarłych, którzy najbardziej potrzebują pomocy.
Jeśli mam dobre pragnienie, które w moim sercu tli się od dawna, ale oddalałem je z lęku przed trudnościami, po konsultacji ze spowiednikiem postaram się je wypełnić.
Artykuł ukazał się w miesięczniku Różaniec 11 (809) s. 22-23.