Najpiękniejsza definicja nieba
Gabriela Bossis, zmarła w 1950 r. mistyczka, otrzymała od Jezusa najważniejszą wiedzę. Dotyczy ona nieba, do którego prowadzi śmierć. Ta ostatnia – jak tłumaczył Jezus – jest powszechną bramą do wieczności.
W pierwszej chwili możemy wzruszyć ramionami. Czy Gabriela Bossis może mieć coś szczególnego do powiedzenia? Przecież to zwyczajna kobieta, zanurzona w świat aż po czubek głowy! Łapie każdą chwilę, by przeżyć ją intensywnie, z pełnym zaangażowaniem i radością. Cieszy się życiem. Ma wiele talentów: maluje, pisze cenione sztuki teatralne, jest doskonałą aktorką, nieustannie podróżuje po świecie.
A jednak jest mistyczką, choć nie ma ekstaz ani wizji, choć nie posiadła daru jasnowidzenia, ani nie nosi stygmatów. Co w niej niezwykłego? Na zewnątrz zupełnie nic. Wewnątrz wszystko. Tam najbliżej niej jest Jezus. Z Nim się spotyka, rozmawia. Słyszy Jego słowa, które notuje w kolejnych zeszytach. Ich tytuł – „Lui et moi” – mówi wszystko. Jest tylko „On i ja”. Dialog Gabrieli Bossis i Jezusa trwa przez 13 lat.
Powinnaś być radosna
Wiemy, dlaczego Gabriela Bossis była taka radosna, pełna entuzjazmu, dlaczego życie ją cieszyło. To było polecenie samego Jezusa, który skarżył się, że współcześni chrześcijanie są smutni: Czy nie powinnaś być radosna dla Mnie i przeze Mnie? A jeśli radość jest w tobie, jakże mogłaby się nie przelewać na innych? Czy sądzisz, że znajduję wiele radości w wielu sercach? Nie myśli się o tym świętym hołdzie, który przynosi Mi tyle wesela.
Radość, która jest owocem wiary, dla wielu ludzi wydaje się „nieświęta”. Ich wyobrażenie o osobach zjednoczonych z Bogiem jest inne: one mają być wyniszczone ascezą, posępne, niecieszące się niczym, bo wszystko to marność… Jezus przypomina, że istotą chrześcijaństwa nie jest asceza, lecz miłość, a ta jest źródłem niekończącej się radości.
Nikt się nie domyśla, że Gabriela Bossis – zaangażowana całą sobą w życie świata, pełna entuzjazmu i uśmiechu – rozwija w sobie głębokie życie wewnętrzne. I że to właśnie ono czyni ją radosną dla Jezusa.
Gabriela Bossis długo czekała na pierwsze mistyczne spotkanie z Jezusem. Ma przeszło 60 lat, kiedy spotyka Go na statku „Ile de France”. Jest 1936 r. Gabriela płynie do Kanady. To wtedy po raz pierwszy słyszy tajemniczy Głos. Będzie on towarzyszyć jej we wszystkich podróżach i wszystkich miejscach, w których się znajdzie. Jezus będzie rozmawiał z nią na statku i w pociągu, w kościele i w domu, w ogrodzie i na spacerze, nawet w teatrze czy kawiarni. Będzie ją uczył i prowadził dzień po dniu.
Najpierw słowa Zbawiciela są pełne czułości. Zapraszają do coraz większego ukochania Boga. Z czasem pojawią się wymagania – większe i większe, aż po zażądanie zupełnego wyrzeczenia się siebie, swej woli i świata. W końcu Jezus poprosi Gabrielę o oddanie się bez reszty Jego miłości. By był tylko „Lui et moi”.
Kiedy Gabrielę nachodzą wątpliwości, czy nie ulega złudzeniu, czy to naprawdę On do niej przemawia, słyszy: Wątpisz, czy to Ja jestem. Czyń tak, jakby to była prawda. Czy dlatego, że jestem Bogiem, nie mam prawa mówić do swego stworzenia?
Definicja nieba
W połowie 1949 r. Gabriela zaczyna chorować. Ma raka. Jej życie nieoczekiwanie się kończy. Wtedy zaczyna się ostatni etap zażyłości z Jezusem: zjednoczenie w cierpieniu. Zbawiciel zaczyna jej opowiadać o śmierci…
Ostatnia notatka mistyczki została napisana na dwa tygodnie przed śmiercią. Nosi datę 23 maja 1950 r. Gabriela pyta Jezusa: Nie mam już siły, z trudem widzę – z trudem mogę Cię kochać. (…) Weź moje spojrzenie. Weź mój głos. Weź moją miłość. (…) Czy doszłam już do końca życia? (…) Gdzie jesteś, miłosna Obecności? A potem, co będzie? Jezus podaje jej wówczas najpiękniejszą definicję nieba. Odpowiada: To będę Ja. To będę zawsze Ja.
Niebo leży na drugim brzegu – mówi Jezus. Trzeba przejść stąd tam. Tłumaczy: Przejście nie jest długie: to opuszczenie świata ziemskiego, aby wejść w tamten świat. To prawdziwe narodziny: to narodzenie się dla Życia, które nie skończy się nigdy. Tym Życiem jestem „Ja”.
Jak „tam” iść? Dostrzegaj Mnie w zdarzeniach – radzi Zbawiciel. – To Ja nimi kieruję. (…) Wyciągaj do Mnie ręce w wydarzeniach twojej codzienności. (…) Zacznijmy podawać sobie ręce z jednego brzegu na drugi: ze skraju czasu – na skraj wieczności.
Powiedz Mi – dodaje – że chętnie przejdziesz z jednego brzegu na drugi, że serce twoje będzie skakać z radości i pragnienia, jak jagnię w dolinie. Powiedz Mi, że odtąd dni twoje będą upływać na przygotowaniach.
W rozmowach z Gabrielą Jezus tłumaczy, że całe życie idzie się na brzeg, na miejsce przeprawy, i że już obecne chwile decydują, jak będzie wyglądało przejście: Pamiętaj: umiera się tak, jak się żyło. Jeżeli w chwilach, które dzielą cię od śmierci, twoje serce pełne jest Mnie, jeżeli pożera je gorliwość o moje Królestwo, jeżeli jesteś spragniona mojej chwały, taką zastanie cię śmierć i wydasz ostatnie tchnienie z myślą pełną miłości.
Jezus przypomina o tym, co Tradycja Kościoła uczyła przez wieki: mówi o konieczności przygotowania się na śmierć. Wzywa: Nie pozwól, by było coś przypadkowego w tej ważnej i pięknej chwili, jaką jest śmierć. To chwila spotkania. Spiesz się, (…) aby ofiarować Mi myśli o śmierci. Umieraj już naprzód – czy rozumiesz? – przyjmując śmierć jak radość oczekiwaną, którą się piastuje w myśli, radość, która się zdarzy tylko raz… i którą należy przeżyć w całej pełni.
Być chciwym nieba
Jezus poleca skupić całą uwagę na wieczności. Rzeczy tego świata nie powinny przykuwać naszej uwagi. Nie są tego warte… Tłumaczy: Mów tak: „Gdy moje powieki zaczną się zamykać na sprawy tej ziemi, oczy moje będą szukały Twego spojrzenia pełnego miłości. Gdy uszy moje się zamkną, będę nadsłuchiwać Twojego głosu pełnego miłości. Panie, przyjmij cierpienie mego ciała jako wynagrodzenie za grzechy mojego życia i życia grzeszników, dla uwielbienia Prawdy. A jeśli moje konanie się przedłuży, niech się przedłuża także moja miłość. Niech będzie wierną odpowiedzią na Twoją miłość na Krzyżu”. Mów tak często, moje dziecko, nie zostawiaj niczego przypadkowi. Wkraczaj radośnie w czas ostatnich chwil życia, jak gdybyś szukała ręki śmierci, chciała ją uczynić bliską towarzyszką twej drogi, aby lepiej mówić jej językiem i dostosować do niej twoje zachowanie.
Najpiękniejszym dniem w życiu jest dzień śmierci – zapewnia Jezus. Dlatego poleca opuścić wszystko z radością, bez żalu. Jak to robić? Zbawiciel przywołuje czas, kiedy Gabriela jako pielęgniarka uczestniczyła w bitwie pod Verdun w 1916 r., podczas której zginęło 700 000 żołnierzy. Jeden z nich powiedział do Gabrieli słowa, które przypomniał jej Jezus: Myślę, że w każdej chwili mogę zobaczyć Boga! Jezus dodaje: Pragnij tej wizji Boga. Pragnij jej jak najwspanialszej rzeczy, jaka może ci się zdarzyć. Wszystkie swe czyny poddaj tym ostatnim chwilom swego odejścia. (…) Już naprzód ofiarowuj Mi często swoją niecierpliwość w oczekiwaniu na połączenie się ze Mną: z jak wielką radością będę słuchał twego okrzyku! (…) Lekka zasłona zostanie zerwana i będziemy złączeni na wieczność. Staraj się odczuć, jak Mi spieszno.
Pan mówi jeszcze: Czy rozumiesz słodycz słów: „Na łonie Boga”? Spróbuj nimi żyć. Spójrz, jak dziecko stopniowo rozwija się w łonie matki. Ty rozwijaj się w mojej Istocie, tylko ode Mnie oczekując stopniowego wzrostu. Poruszaj się we Mnie, oddychaj we Mnie. Jedz i pij we Mnie (…). Dostrzegaj Mnie we wszystkim. A kiedy w ten sposób przejdziesz już do Mnie, pozostaniesz w adoracji i miłości. O, moja córko, czy to za dużo? Czy to dosyć? (…) Potrzebuję waszych cierpień i trudów, ale potrzebuję także waszych radości. Ofiaruj Mi je.
Potrzebuję całego twego życia! – tłumaczy dalej Zbawiciel. – A jeżeli na początku rezerwowałaś coś dla siebie przez nieświadomość czy przez egoizm, to teraz zadość uczyń za to ofiarowując się [Mi] tak, jak oddychasz. (…) Wchłaniaj Boga nieustannie. Staraj się nie tyle pokazać się, ile zniknąć we Mnie. Oderwij się od siebie i od wszystkiego. Przyjdź ogołocona ze wszystkiego, lecz przyjdź z wielką radością tak, jak chciałabyś umrzeć.
W 1944 r. Gabriela przedstawia swe notatki biskupowi Jean-Joseph-Léonce’owi Villepeletowi, który dobrze znał jej działalność, a jako spowiednik także jej duszę. To za jego namową zaczynają się starania o wydanie drukiem pism Gabrieli z zachowaniem ścisłego incognito autorki.
Pierwszy tom jej zapisków ukazuje się z początkiem 1948 r. i od razu staje się bestsellerem. Stało się tak, jak przepowiedział Jezus: Ta mała książeczka rozejdzie się po całym świecie. Czy wiesz, co czynimy pisząc te strony? Usuwamy przesąd, że zażyłość duszy z Bogiem to rzecz możliwa tylko dla zakonnika w klasztorze, gdy w rzeczywistości moja mistyczna i czuła miłość przeznaczona jest dla każdej duszy na świecie.